W tym roku skończyła się rejestracja zgromadzenia cyklicznego na dzień 11 listopada w Warszawie. Marsz Niepodległości musi uzyskać zgodę na zgromadzenie od bardzo sobie niechętnego stołecznego ratusza. Władze Warszawy przychylnie patrzą za to na tzw. „Strajk Kobiet”. Ten postanowił uprzykrzyć święto patriotom i… zgłosić swoje zgromadzenie na 11 listopada. W Święto Niepodległości zamiast biało-czerwonych flag zobaczymy więc w Warszawie transparenty z błyskawicami niesione przez wulgarny i agresywny tłum dewastujący świątynie i miejsca pamięci narodowej? Tak może się zdarzyć.

Od 2010 roku w Warszawie, 11 listopada odbywa się organizowany przez środowiska patriotyczne Marsz Niepodległości. W 2017 roku wojewoda mazowiecki zarejestrował na ten dzień zgromadzenie cykliczne na cztery lata. Od lat marszowi sprzeciwia się jednak Rafał Trzaskowski. Przerwę w atakowaniu jego organizatorów miał jedynie po pierwszej turze ubiegłorocznych wyborów prezydenckich, kiedy zabiegając o głosy środowisk narodowych stwierdził, że sam mógłby wziąć udział w marszu. W tym roku jego organizatorzy mogą mieć jednak rzeczywisty kłopot z realizacją wydarzenia.

W wykazie stołecznego ratusza widnieje zgromadzenie na dotychczasowej trasie Marszu Niepodległości, czyli od Ronda Dmowskiego na błonia Stadionu PGE Narodowego w Warszawie.  Radio ZET dowiedziało się nieoficjalnie, że za wnioskiem może stać Ogólnopolski Strajk Kobiet.

W tym roku Marsz Niepodległości ma odbyć się pod hasłem „Niepodległość nie na sprzedaż”. W ten sposób ma być odpowiedzią na bieżące wydarzenia związane z działaniami Unii Europejskiej.

kak/Radio Zet, DoRzeczy.pl