Kolejne straty rosyjskie w Syrii. 1 lutego z rąk rebeliantów zginęło pod Aleppo czterech oficerów specnazu FSB, którzy wspierali siły syryjskie. To kolejna zła wiadomość dla Kremla z Syrii w ostatnim czasie. Wojska Asada ostrzelały pozycje tureckie, zabijając kilku żołnierzy. Turcja odpowiedziała nalotami na pozycje syryjskie, zabijając według różnych źródeł od kilkunastu do kilkudziesięciu żołnierzy. Ankara otwarcie krytykuje Moskwę za niedotrzymanie zobowiązań w Idlib i grozi operacją wojenną przeciwko siłom rządowym. Może się to zakończyć nie tylko eskalacją wojny w Idlib i końcem współpracy turecko-rosyjskiej w Syrii, ale też poważnym kryzysem w bardzo dobrych w ostatnich latach relacjach Moskwy z Ankarą.

Informacja o śmierci czterech oficerów Centrum Specjalnego Przeznaczenia FSB (CSN FSB) pojawiła się w niedzielę 2 lutego. W sobotę 1 lutego 2020 roku samochód z Rosjanami wpadł pod ostrzał moździerzowy w rejonie Aleppo. Inna wersja mówi, że pojazd wpadł na minę. Wiadomo, że obecnie na zachód od Aleppo syryjskie wojska rządowe prowadzą ofensywę przeciwko rebeliantom. Dużą część rebeliantów otwarcie wspiera Turcja.

Pod Aleppo zginęli major Bułat Achmatianow i porucznik Wsiewołod Trofimow (obaj z Zarządu „S” CSN FSB) oraz major Rusłan Gimadijew i kapitan Dmitrij Minow (obaj z Zarządu „K” FSB). Cała czwórka walczyła w Syrii w składzie pododdziału „realizującego zadania w walce z terrorystami”. Rosyjskiemu specnazowi przy wsparciu lotnictwa udało się zabrać ciała poległych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że napastnicy należeli do jednego z protureckich rebelianckich oddziałów działających w tym rejonie. Śmierć czterech rosyjskich oficerów z rąk protureckich bojowników może jeszcze bardziej pogłębić kryzys w relacjach Turcji z Rosją w ostatnich dniach. Erdogan otwarcie oskarża Rosję o niedotrzymywanie ustaleń rozjemczych w Syrii i o wysyłanie najemników na pomoc marszałkowi Haftarowi w Libii. Oliwy do ognia dolała wizyta Erdogana w Kijowie 3 lutego i potwierdzenie stanowiska Turcji o „nielegalnej aneksji” Krymu przez Rosję. Erdogan jest wściekły na Rosję, że nie powstrzymuje ofensywy Asada w Idlib, a nawet ją wspiera. Oliwy do ognia dolewa Damaszek. 2 lutego Syryjczycy zabili kilku tureckich żołnierzy. Turcja wzięła krwawy odwet na armii rządowej Asada. Erdogan grozi rozpoczęciem operacji wojskowej w Idlib. Taki otwarty konflikt Turcji z Syrią postawiłby w bardzo niewygodnym położeniu Rosję. Moskwa nie może pozwolić sobie na pogorszenie relacji z sojusznikiem Asadem, bo na to liczy Iran chcący mieć decydujący głos w Damaszku. Z drugiej strony jest ryzyko załamania rozwijającej się w ostatnich latach współpracy z Turcję. Rosjanie sprzedali Ankarze S-400 (wbijając przy tym klin między Turków a ich sojuszników z NATO), z początkiem roku uruchomiono TurkStream (gazociąg z Rosji do Turcji), oba kraje od dawna współpracowały też w Syrii (format astański, porozumienia z Soczi).

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.
[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]