Dyrektor Warsaw Enterprise Institute ds. strategii, Andrzej Talaga na łamach dziennika "Rzeczpospolitej"zastanawia się nad obecną sytuacją geopolityczną Polski. W tej kwestii- ocenia dziennikarz- jesteśmy "rozdarci, jak nigdy wcześniej po upadku komunizmu". 

Jeden "błąd w samookreśleniu" popełniony w tym momencie będzie dużo nas kosztować- przestrzega Talaga. Na początku artykułu ekspert opisuje trzy trendy, które kształtują się obecnie w Europie. Ten pierwszy to "kontynentalny", oznaczający w praktyce zacieśnienie Unii Europejskiej po opuszczeniu jej przez Wielką Brytanię i tworzenie "samodzielnego bytu polityczno-militarnego". 

Drugi trend: "transatlantycki", zakłada "zachowanie luźniejszej struktury Wspólnoty w oparciu o sojusz z USA". Z kolei ten trzeci, czyli "westfalski", którego określenie pochodzi "od pokoju westfalskiego sankcjonującego pełną suwerenność zewnętrzną i wewnętrzną" oznacza Europę ojczyzn "złączonych wolnym rynkiem, zapraszającą Rosję do nowej architektury bezpieczeństwa".

Andrzej Talaga zwraca uwagę, że każdy z tych kierunków ma zarówno rosnące grono zwolenników, jak i mocne argumenty, a testem w tej kwestii będą z całą pewnością wybory do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w przyszłym roku. 

"Skrajni „kontynentaliści" idą na nie jako ruch progresywny, montowany przez Macrona, „westfaliści" jako Liga Lig, której akuszerem są Orbán i Salvini. Reszta, czyli „transatlantyści" i centrowi „kontynentaliści", pozostaje w tradycyjnych ruchach politycznych"- pisze ekspert WEI. 

Dziennikarz przywołuje postacie prezydenta Francji, Emmanuela Macrona oraz przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jeana-Claude'a Junckera. Jak wskazuje Talaga, obu polityków łączy wizja przyszłości Europy w roli "wielkiego gracza na arenie międzynarodowej". 

"Pierwszy (Macron-przyp. red.) chce zacieśnienia strefy euro i usamodzielnienia się obronnego Europy tak, by nie musiała już polegać na Stanach Zjednoczonych. Drugi (Juncker- dop. red.), jak głosił w niedawnym orędziu o stanie UE, naciska na jedność Unii w polityce zagranicznej (większość kwalifikowana w głosowaniach zamiast jednomyślności) i obronnej, czyli jej upodmiotowienie, w konsekwencji zapewne kosztem państw narodowych i NATO"- podkreśla dziennikarz. Autor artykułu na łamach rzeczpospolitej wymienia następnie partie i polityków reprezentujących trend "wersalski", a więc: premiera Węgier, Viktora Orbana, włoską Ligę, niemiecką AfD czy francuski Front Narodowy oraz podobne ugrupowania. "Wersaliści", jak charakteryzuje Talaga, widzą w przyszłości Europę jako "zbiór państw połączonych luźną unią, strzegących swojej suwerenności, także ustrojowej, współpracujących z Rosją". Wreszcie, "transatlantyści", a więc Polska, państwa Bałtyckie, "główny nurt" polityki w Szwecji, Danii Holandii, a także Czechy i Słowacja, to państwa, którym zależy na sojuszu z USA oraz jedności Zachodu, podczas gdy jednocześnie nie chcą one "słyszeć o wspólnej obronie europejskiej, przedkładając nad nią NATO i bliskie relacje z Ameryką". 

Andrzej Talaga zauważa, że w zjednoczonej Europie nigdy wcześniej nie było tak głębokich podziałów, a można nawet pokusić się o stwierdzenie, że trzy wspomniane nurty wzajemnie wykluczają się w sferze aksjologicznej. 

"Na szczęście jednak jest przyziemna praktyka, czyli konieczność dostosowywania się do realiów życia, również w zakresie polityki"- zwraca uwagę dziennikarz. Jak przekonuje, nie będzie możliwe stworzenie wspólnej, europejskiej armii, w związku z czym gwarantem bezpieczeństwa Europy pozostaną Amerykanie. Z kolei państwa, którym najbliższy jest nurt "transatlantycki" są zbyt uzależnione od rynku unijnego, aby "rozwieść się" z "kontynentalistami". Co więcej, żaden z tych trendów nie jest na stałe przypisany do konkretnego kraju. Ton nadają bowiem władze, a te mogą się zmienić. Co byłoby najkorzystniejsze dla Polski? Jak wskazuje dyrektor WEI ds. strategii, na pewno utrzymanie obecnego stanu Unii Europejskiej, to jednak jest niemożliwe. 

"(...)powyższe trendy ścierają się w poprzek polskiej racji stanu niewskazującej jednoznacznie, po której stronie powinniśmy się opowiedzieć. Znaleźliśmy się w nadzwyczaj niekomfortowej sytuacji, ale i ją można mądrze rozegrać. Zróbmy to, co wychodzi nam wszak najlepiej: podzielmy się"- radzi Andrzej Talaga, w którego ocenie obecne władze Polski "wydają się pchać nas w kierunku 'transatlantyckim', z pewną sympatią dla nurtu westfalskiego" (suwerenność ustroju), podczas gdy opozycji bliższy jest nurt "kontynentalny", a narodowcy- "potencjalny konkurent PiS na prawicy"- obierają zdecydowanie kierunek "westfalski". Gdybyśmy byli pewni, kto zwycięży, to "rozdarcie" byłoby fatalne, w tym momencie nie mamy jednak takiej pewności. 

Jak wskazuje dziennikarz, najgorszym wyborem byłaby opcja "westfalska", która wpuszcza Rosję do Europy. Najlepszy kierunek to natomiast ten "transatlantycki", gdyż priorytetem jest bezpieczeństwo, a dopiero na drugim miejscu znajduje się gospodarka. Nurt "kontynentalny", zakładający "dalsze zrzekanie się suwerenności w zamian za dobrobyt" znajduje się pośrodku.

"Każdy z tych trendów może przynieść polskiej racji stanu albo korzyść, albo stratę. Miejmy jednak na uwadze, że nie my zdecydujemy, jaka będzie nowa UE, bo jesteśmy na to za słabi"-podkreśla Talaga. Co robić w takiej sytuacji? Jak pisze dziennikarz, Polska powinna walczyć "po wszystkich stronach", tak aby w ostatecznym rozrachunku w każdym rozdaniu znaleźć się w zwycięskim obozie. 

yenn/Rp.pl, Fronda.pl