Polska może być liderem, który zapoczątkuje powrót do chrześcijańskich korzeni Unii Europejskiej.

Wyraźna deklaracja Beaty Szydło o potrzebie powrotu do wartości, które zbudowały wspólną Europę jest zapowiedzią starań o zmianę kierunku, w którym podąża obecnie Bruksela.

Lewackie, neomarksistowskie ideologie, religia poprawności politycznej i świeckości, podcięły gałąź, na której wyrosła UE. Pozbawiony wartości i zasad kontynent, jest destabilizowany przez wewnętrzne problemy i agresywny islam.

Polska jest wyraźnie atakowana za swoją odmienność. Widać było to podczas debaty nad stanem praworządności w naszym kraju w Parlamencie Europejskim. Frans Timmermans w sposób bezpardonowy nie tylko atakował demokrację w naszym kraju, ale także wzywał inne państwa by wraz z nim wywierały presję na obecny rząd i wspierały liberalną opozycję.

Nie oszukujmy się - obecne starcie ma o wiele głębsze podłoże niż tylko konflikt między dwiema partiami. Chodzi o starcie światopoglądów - liberalnego, tego bezbronnego, który spycha Europę na skraj przepaści oraz konserwatywnego, który ma szansę uratować UE, aby powróciła na właściwe tory.

60. rocznica podpisania Traktatów Rzymskich to dobry moment na otwarcie debaty publicznej o tym, jak ma wyglądać przyszłość Starego Kontynentu.

Mamy zasadzie dwie drogi - brnąć dalej w meandry wielokulturowości i neosocjalizmu, patrząc jak kraje Zachodu są dominowane przez muzułmanów, ekologów i mniejszości. W ten sposób Europa jaką znamy zniknie w ciągu jednego pokolenia.

Możemy też powrócić do korzeni, które uformowały cywilizację Zachodu, korzeni chrześcijańskich. W obecnych czasach kryzysu wartości jest to niezbędne. Polska ma więc szanse odegrać rolę lidera i zawrócić UE z tego samobójczego kursu.

Tomasz Teluk