Gdy półtora roku temu napisałem w tekście, że obrona rzekomych praw zwierząt skorelowana jest z  pozbawianiem tych praw ludzi (szczególnie nienarodzonych) wybuchła afera. Obrońcy praw zwierząt (także ci chrześcijańscy) wieszali na mnie psy godzinami, a niektórzy życzyli mi okrutnej śmierci. Tyle, że poza rozbuchanymi emocjami brakowało argumentów. A rzeczywistość pokazuje, że to – niestety – ja miałem rację. Najnowszym tego dowodem jest afera wokół zastrzelonego goryla, którą wczoraj opisywała na łamach Frondy moja żona.

Zacznijmy od spraw oczywistych. Otóż wydawać, by się mogło, że w sytuacji, gdy zagrożone jest życie dziecka, które może zostać rozszarpane przez wielkiego goryla, wybór jest prosty. Należy poświęcić zwierzę, by ratować dziecko. Ale to, co oczywiste dla chrześcijanina czy choćby człowieka wychowanego w klasycznej kulturze, nie jest już takie dla ludzi nowoczesnych. Im o wiele bardziej niż dziecka szkoda jest goryla. I dlatego domagają się ukarania rodziców, którzy nie upilnowali dziecka i pracowników ZOO, którzy zabili goryla.

Niewiarygodne? Otóż nie. To prosta konsekwencja przyjętych przez ogromną większość cywilizacji współczesnej założeń. Ateistyczny ewolucjonizm (nie mówię o teorii ewolucji w ogóle, a o pewnych jej światopoglądowych interpretacjach) i konsekwentnie utylitarystyczna etyka nieuchronnie prowadzą do uznania, że człowiek niczym nie różni się od zwierzęcia, a jego cierpienie nie jest w niczym bardziej wartościowe, czy bardziej godne unikania. A skoro tak, to lepiej skazać na śmierć w łapach goryla dziecko, niż zastrzelić wielką małpę. I to właśnie słyszymy. Idee mają konsekwencje.

Aby uniknąć takiego myślenia konieczne jest zanegowanie zarówno paradygmatu radykalnego, ateistycznego ewolucjonizmu, który przekonuje, że człowiek jest w istocie tylko zwierzęciem (a najlepszym razie nieco bardziej rozwiniętym) i nie ma w nim żadnego komponentu duchowego, jak i utylitaryzmu. Tylko powrót do klasycznego, opartego na Biblii rozumienia człowieczeństwa i jego wartości może przywrócić normalność w tej kwestii. Bez tego będziemy coraz bardziej pogrążać się w odmętach szaleństwa i budować etyki, w których już nie tylko życie goryla, ale nawet kury będzie bardziej wartościowe, niż życie człowieka.

Tomasz P. Terlikowski