– Nie dostaliśmy żadnego pisma z sądu. Pismo jest kierowane do nas wyłącznie, więc my je musimy najpierw dostać – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej". Dziś portal onet poinformował o decyzji sądu ws. usunięcia naklejek "Strefa wolna od LGBT". 

– Wedle tego, co jest dostępne w Internecie, nie ma klauzuli natychmiastowej wykonalności – zaznacza Tomasz Sakiewicz.

– Od momentu otrzymania pisma, mamy 7 dni na odwołanie się i po tym czasie decyzja się uprawomocni. Więc albo się odwołamy albo decyzja uprawomocni się w przyszły czwartek – dystrybucja gazety kończy się w przyszły wtorek. - dodaje

 – Pytanie, jak wykonać wyjęcie ulotek, w momencie, gdy gazeta zostanie wycofana z dystrybucji, jeżeli w ogóle jeszcze jakieś gazety są w sprzedaży, bo z tego co wiem, to już nie ma. Dotyczy to tylko samych ulotek, nie całości pisma. Wycofanie całej gazety jest nierealne. Co do ulotek: w jaki sposób po wycofaniu przez kolporterów usuwać ulotki? Jest to niewykonalne i niemożliwe. Można więc powiedzieć, że sprawa nie ma żadnego sensu w aspekcie technicznym – wskazuje Sakiewicz.

Jak podkreśla, decyzja jest  potwierdzeniem tezy, że LGBT jest niebezpieczną ideologią.

– W kontekście zagrożenia dla wolności słowa jest to niebywały precedens. Do tej pory nie wycofywano pism, które nawoływały do przemocy, obrażały katolików, poniżały ludzi wierzących, propagowały komunizm lub faszyzm. Te wszystkie pisma były kolportowane bez cenzury prewencyjnej. Jeżeli chcieliśmy udowodnić, że w Polsce istnieje ideologia totalitarna, no to jest nią właśnie ideologia LGBT. Mamy do czynienia z tego najbardziej jaskrawym przejawem – ocenia redaktor naczelny "GP" 

bz/ dorzeczy.pl