Setki polskich kierowców wciąż oczekują w Dover na testy i możliwość wjazdu do Francji. Negatywny wynik testu jest warunkiem, aby mogli przejechać przez kanał La Manche i ruszyć w drogę do Polski. Na wigilijną wieczerzę nie zdążą, teraz chcą po prostu zostać przebadani i wyjechać z Wielkiej Brytanii.

Większość kierowców zadzwoniła już do swoich domów ze smutną informacją, że nie spędzą świąt z rodziną. Wigilię urządzają sobie w samochodach. Pan Grzegorz z Braniewa w rozmowie z reporterem RMF FM opowiada, że ostatniej doby udało mu się pokonać pięćdziesiąt kilometrów. Słyszał od innych kierowców, że na lotnisku, gdzie zorganizowano tymczasowy parking, wykonano kilkaset testów.

Kierowcom w Wigilię nie doskwiera jedynie brak informacji o miejscu i czasie wykonywania testów. Wielu z nich nie ma możliwości zaopatrzenia się w wodę i jedzenie, nie ma dostępu do toalety.

- „Coraz gorzej, już wszystko boli, nie można się położyć w samochodzie, bo człowiek musi siedzieć na czujce, czy podjeżdża, czy nie podjeżdża, czy puszczą, czy nie puszczą” – opowiada reporterowi RMF FM pan Grzegorz.

Jak mówi, jedyna pomoc, jaka do niego dotarła, to pomoc od mieszkańców, którzy zrobili zrzutkę na jedzenie i wodę dla kierowców.

Przypomnijmy, że sytuacja ma związek z wykryciem nowej mutacji koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Wobec informacji o nowej mutacji Francja na 48 godzin zamknęła możliwość wjazdu na swoje terytorium z Wielkiej Brytanii. Na mocy porozumienia pomiędzy brytyjskimi i francuskimi władzami, od środy przez La Manche mogą przejechać kierowcy, którzy mają negatywny wynik przeprowadzonego w ciągu ostatnich 72 godzin testu na koronawirusa.

kak/RMF FM