Berlin dalej będzie parł do centralizacji struktur unijnych, nad którymi dzisiaj sprawuje faktyczną kontrolę. W interesie Niemiec leży utrzymanie Polski w pozycji dostawcy względnie taniej siły roboczej, płodów rolnych i podzespołów do maszyn. Realizacja polskich ambicji rozwojowych zawsze będzie napotykała opór – mówi portalowi Fronda.pl red. Paweł Chmielewski z PCh24.pl, komentując wybór nowego przywódcy niemieckiej CDU.

Damian Świerczewski, Fronda.pl: Nowym szefem CDU został premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet. Swojego rywala Friedricha Merza wyprzedził o zaledwie 55 głosów. Wygrana Lascheta jest pewnym zaskoczeniem, czy jednak właśnie takiego wyniku głosowania Pan się spodziewał?

Paweł Chmielewski, PCh24.pl: Przed wyborami było wiadomo tylko tyle, że żadnych szans nie ma trzeci z kandydatów, Norbert Röttgen. Niewielka skala zwycięstwa Lascheta pokazuje, że gra toczyła się do ostatniej chwili i tak naprawdę niewiele brakowało, by w CDU doszło do rzeczywistej zmiany. Friedrich Merz proponował partii poważną korektę w co najmniej kilku kluczowych obszarach: reprezentowanych wartości, gospodarki, imigracji. Gdy idzie o kwestię pierwszą, chciał odejść od dryfu na lewo, który w ostatnich latach wyrażał się między innymi w uznaniu przez część CDU homoseksualnych pseudomałżeństw, stopniowej liberalizacji prawa eutanazyjnego czy przyjmowaniu kolejnych absurdów ideologii gender. Duże nadzieje Merz budził także dlatego, że deklarował jednoznaczny sprzeciw wobec nakładania na Niemców kolejnych obciążeń fiskalnych i proponował nową politykę gospodarczą pożądaną przez duży biznes. Wreszcie nie wahał się krytykować masowej imigracji. Merz nie przeprowadziłby żadnej konserwatywnej rewolucji, ale na pewno zahamowałby negatywne procesy zżerające chadecję. Niestety, wygrała opcja całkowitej kontynuacji tego, co jest. Zwycięstwo Lascheta nie zaskakuje: sondaże dają chadecji wysoką przewagę nad konkurentami i w tej sytuacji delegaci zdecydowali, że nie ma sensu „eksperymentować” z Merzem.

Niezwykle długie rządy Angeli Merkel dobiegają końca. Już we wrześniu dowiemy się, kto zostanie nowym kanclerzem. Sądzi Pan, że to właśnie Laschet będzie kandydatem? On sam swoimi wypowiedziami dał jasno do zrozumienia, jakie są jego ambicje.

To zależy, jak poradzi sobie w ciągu najbliższych miesięcy. Niemcy czekają wkrótce wybory do trzech landtagów: Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynatu oraz Saksonii-Anhaltu. W Badenii-Wirtembergii CDU jest dziś w rządzie, ale urząd premiera mają Zieloni. To może się teraz zmienić. Na horyzoncie jest też przejęcie władzy w Nadrenii-Palatynacie i wyrwanie rządu z rąk lewicy. Wreszcie w Saksonii-Anhalcie CDU musi obronić pierwszą pozycję przed AfD. Jeżeli chadecja odniesie w tych wyborach sukces, to Laschet będzie zdecydowanie umocniony. Wtedy trzeba jeszcze wygrać wybory parlamentarne: CDU/CSU ma w sondażach dużą przewagę i jeżeli to się nie zmieni, nowy szef CDU będzie mógł otwierać szampana.

Komentatorzy oceniając wybór nowego szefa CDU podkreślają, że to właśnie on najbardziej opowiada się za kontynuacją kursu Angeli Merkel i „CDU środka”. Biorąc pod uwagę ostatnie sondaże, Niemcom polityka Merkel wydaje się wciąż odpowiadać. Sądzi Pan, że właśnie dlatego to ugrupowanie postawiło ostatecznie na Lascheta?

Niewątpliwie tak. Ważny jest kontekst pandemii. W Niemczech, podobnie jak w Polsce, dziś mało kto interesuje się innym tematem. Gdyby nie ta szczególna sytuacja, to być może delegaci odważyliby się na ryzyko i poparli Merza. Obecne problemy z koronawirusem premiują jednak stabilność – i widać to w sondażach. Na początku 2020 roku CDU mogła liczyć na poparcie zaledwie 26-28 proc. Niemców. Wczesną wiosną zaczęło się to błyskawicznie zmieniać; poparcie poszybowało do poziomu 36-48 proc. i na nim się utrzymuje. Społeczeństwo nie chce zmian: chce po prostu jak najszybciej wyjść z pandemii. Dla CDU i Lascheta to wielka szansa. A zarazem – wielkie wyzwanie. Możliwe przecież, że jeżeli temat Covid-19 zniknie, to wkrótce poparcie dla rządu gwałtownie spadnie – bo zostało przecież sztucznie podbite przez pandemię. Taktycznie jest zatem znakomicie, ale strategicznie przed nowym szefem CDU piętrzą się problemy.

Polityka Angeli Merkel to także współpraca z Rosją pomimo jej imperialnych zapędów i agresji na Ukrainę – chociażby w kwestii Nord Stream 2. Jak rozumiem, nie inaczej wyglądałaby polityka Lascheta także i w tej kwestii?

Nie ma tutaj cienia wątpliwości, nic się nie zmieni. Polityka Niemiec względem Rosji nie jest efektem takich czy innych zapatrywań danego polityka. To wypadkowa wielu czynników – polityki Stanów Zjednoczonych, relacji z Chinami i przede wszystkim interesów niemieckiego przemysłu. Istotne jest tu zagadnienie finansowania niemieckich partii politycznych. W Polsce finansowanie zapewnia przede wszystkim państwo; w Niemczech dotacje z budżetu to tylko część partyjnych wpływów. Równie duże albo nawet większe znacznie mają składki członkowskie. To może ułatwiać lobbing, a wielkie przemysłowe koncerny Niemiec i państwowe rosyjskie spółki zdecydowanie mają czym płacić.

Zbliżające się wybory w Niemczech to niezwykle istotna sprawa także dla Polski. Wygrana Lascheta z punktu widzenia naszego kraju byłaby dobra, czy przeciwnie?

Opozycja totalna będzie pewnie trochę narzekać, bo Laschet nie jest typem mocnego przywódcy, który zapewni CDU stabilność na lata. Z perspektywy umacniania niemieckiej kontroli nad Europą to zawsze jakiś kłopot, nie fundamentalny, oczywiście, ale liczący się. Mówiąc zupełnie serio, nie należy spodziewać się żadnej zmiany niemieckiej polityki względem Polski ani względem Unii Europejskiej. Berlin dalej będzie parł do centralizacji struktur unijnych, nad którymi dzisiaj sprawuje faktyczną kontrolę. W interesie Niemiec leży utrzymanie Polski w pozycji dostawcy względnie taniej siły roboczej, płodów rolnych i podzespołów do maszyn. Realizacja polskich ambicji rozwojowych zawsze będzie napotykała opór. Jedyne, na co możemy liczyć, to ze względu na przewidywaną słabość Lascheta być może nieco większe pole manewru w kwestiach drugorzędnych, bo na pewno nie tych dotyczących spraw najważniejszych z zakresem polskiej suwerenności na czele. CDU Lascheta, tak samo jak CDU Merkel, chce Polski takiej, jak za Platformy – czyli bezwolnej. Mam nadzieję, że jej nie dostanie, choć sprawa mechanizmu praworządności pokazała, że także pod rządami Zjednoczonej Prawicy osiągnąć realny sukces na arenie europejskiej jest szalenie trudno.

Otwartym pozostaje pytanie, z kim CDU może utworzyć koalicję po wyborach. Jakie są tu przewidywania i czego możemy się spodziewać jeśli CDU zawrze sojusz chociażby z Zielonymi?

Zgodnie z obecnymi sondażami możliwe są dwa warianty. Pierwszym jest kontynuacja wielkiej koalicji, czyli rządów CDU/CSU i SPD. Drugim jest budowa koalicji CDU/CSU-Zieloni. Nie wiem, co okaże się z perspektywy zwycięzców wyborów do Bundestagu lepsze. Patrząc czysto politycznie CDU może chcieć stworzyć rząd raczej ze słabszym partnerem, czyli z SPD. Z drugiej strony niemieckie społeczeństwo po zakończeniu pandemii będzie oczekiwać zmiany, stąd bardziej długoterminowo koalicja CDU/CSU-Zieloni, jako „świeża”, może zostać uznana przez chadeków za lepszy wybór. Ewentualny sojusz z Zielonymi oznaczałby niewątpliwie przyspieszenie lewicowego skrętu Niemiec. Choć partia ta ma na sztandarach kwestie ochrony środowiska i przebudowy gospodarki na bardziej „ekologiczną”, to równie ważna jest dla niej przebudowa społeczeństwa zgodzie ze skrajnie lewackim paradygmatem. Mordowanie nienarodzonych, eutanazja, gender, kontrola rodziny, to wszystko istotne elementy programu Zielonych. Niemcy i tak idą w tym kierunku, bo neomarksizm opanował tamtejsze uniwersytety i klasę polityczną, ale po tegorocznych wyborach ten marsz może jeszcze ulec przyspieszeniu.