„Wszystko to wskazuje, po pierwsze, na prawdopodobnie złe priorytety, wadliwie zawarte umowy, ale też właśnie brak autorytetu i możliwości wymuszenia czy też spowodowania, aby te firmy trzymały się ustaleń” – tak Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS komentuje w rozmowie z Tomaszem Pollerem kontrowersje wokół dostaw szczepionki przeciw COVID-19 dla krajów UE. – „Słyszałem taką wypowiedź, że można się odwołać do sądu arbitrażowego, ale decyzja będzie za cztery lata, co nijak nie rozwiąże sytuacji.”

 

Podczas, gdy koncerny farmaceutyczne ograniczyły zakontraktowane wcześniej dostawy szczepionki przeciw COVID-19 dla krajów unijnych, okazało się równocześnie, że USA, Izrael i Wielka Brytania kupiły preparat od tych samych koncernów. W komentarzach medialnych mówi się o załatwieniu przez te kraje szczepionki „spod lady”. Nie najlepiej na tym tle rysuje się też wizerunek Unii Europejskiej. Na temat kontrowersji wokół dostaw szczepionki rozmawiamy z prof. Zdzisławem Krasnodębskim.

„Wydaje mi się, że po pierwsze polega to na tym że Unia zapewne zawarła takie umowy, które te firmy odważają się łamać. Inaczej byłoby, gdyby groziły im od razu jakieś sankcje.” – mówi prof. Krasnodębski. – „Słyszałem taką wypowiedź, że można się odwołać do sądu arbitrażowego, ale decyzja będzie za cztery lata, co nijak nie rozwiąże sytuacji. Widać, że ten autorytet unijny, ta siła przetargowa Unii czy instytucji unijnych w stosunku do tych firm jest dosyć słaba i to jest pierwsza rzecz. Po drugie, jak przypomniała wczoraj Ursula von der Leyen, Unia tutaj zainwestowała, wspierała finansowo badania nad produkcją szczepionek. Tym bardziej jest oburzające, że jednak te firmy nie są skłonne się trzymać tego, co zostało ustalone.”

Zdaniem prof. Krasnodębskiego Unia zamówiła też prawdopodobnie zbyt mało szczepionek. Komentując powstałą sytuację, nasz rozmówca wskazuje także na swoistą słabość europejskiego przemysłu farmaceutycznego.

„Unia powinna się skoncentrować właśnie na tym, a nie od razu na planach odbudowy, które oczywiście są bardzo ważne, ale dopiero, gdy pandemia się skończy. Tu jest dużo zaniedbań ze strony instytucji unijnych i oczywiście, ta kwestia pokazuje także słabość europejskiego przemysłu farmaceutycznego. Są to firmy amerykańskie, jest Pfitzer współpracujący co prawda z firmą niemiecką, na którą  rząd niemiecki miał większy wpływ, są też zakłady w Belgii, które jednak należą do firmy brytyjskiej. No więc jest to też kwestia decyzyjności i możliwości implementowania tych decyzji.”

Możliwą reakcją ze strony Unii wobec sprzedaży preparatu poza kraje wspólnoty, a takie wypowiedzi ostatnio się pojawiają, jest ograniczenie eksportu szczepionek do innych krajów. Jednak cała sytuacja, jak zwraca uwagę prof. Krasnodębski, obnaża słabości organizacji, jaką jest Unia Europejska.

„W tej chwili płyną groźby z Brukseli, że w związku z tym ograniczy się eksport tych produkowanych w Europie szczepionek, no ale wszystko to wskazuje, po pierwsze, na prawdopodobnie złe priorytety, wadliwie zawarte umowy, ale też właśnie brak autorytetu i możliwości wymuszenia czy też spowodowania, aby te firmy trzymały się ustaleń, podczas gdy Stany Zjednoczone czy Izrael są w innej sytuacji. Nawet taki mały kraj Islandia, jak się okazało, potrafi o siebie zadbać. To świadczy o tym, że teza, iż tylko wielkie organizmy polityczne mogą w ogóle przeżyć w świecie współczesnym, jest fałszywa.” – podsumowuje europarlamentarzysta.

Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim rozmawiał Tomasz Poller