Eryk Łażewski, Fronda.pl: W niedawnym wywiadzie dla Radia Zet znany bojówkarz LGBT Michał Sz. określił siebie jako osobę niebinarną (ani kobietę, ani mężczyznę). To przekonanie wynika wprost z teorii gender, o czym sam mówił. Jednocześnie „Margot” (tak określa się Michał Sz.) akceptuje przemoc wymierzoną w jego przeciwników ideowych. Czy ten fakt nie potwierdza tezy, że gender to nie tylko teoria (jak twierdzą zwolennicy właśnie gender), lecz też ideologia – doktryna, której celem jest zdobycie władzy po wyeliminowaniu swoich przeciwników: ideowych, politycznych?

Grzegorz Górny: Genderyzm jest ideologią. Podobnie jak ideologiami były narodowy socjalizm czy komunizm. One wszystkie powoływały się na naukę. Rasiści powoływali się na naukę o rasach, która była wręcz dyscypliną akademicką. Profesorowie niemieckich uniwersytetów obstawali, że to jest nauka i nie ma z tym żadnej dyskusji. Podobnie marksizm-leninizm wykładany na wielu uczelniach. I też ideologowie komunistyczni upierali się, że jest to nauka. Analogicznie jest z genderyzmem, który nie opiera się na żadnych faktach naukowych, na wiedzy przyrodniczej, tylko na założeniach ideologicznych. Jest pewnym konstruktem myślowym, podobnie, jak tamte ideologie, co da się dość łatwo wykazać.

Tak jak tamci, ideolodzy LGBT najczęściej nie chcą rozmawiać na argumenty, a zaraz mają ambicję porządkowania całego świata pod kątem własnych teorii. Ich postulaty sięgają jednak dalej, ponieważ dążą do czegoś więcej niż tylko zmian politycznych, gospodarczych czy społecznego. Ambicją genderystów jest chęć przedefiniowania podstawowych kategorii cywilizacyjnych i antropologicznych: małżeństwa, rodziny, rodzicielstwa, a nawet płci. Można powiedzieć, że jest to kolejny etap procesu emancypacji, który został zapoczątkowany w Oświeceniu, głoszący wyzwalanie człowieka z kolejnych ograniczeń. Wiąże się to z tezą Jean-Jacques’a Rousseau, że człowiek jest sam w sobie dobry, a niedobre są struktury społeczne jako źródło zła. W związku z tym należy te struktury zlikwidować, żeby wyzwolić pierwotny potencjał drzemiący w człowieku.

O ile wcześniejsze ideologie chciały wyzwolić człowieka od różnych instytucji społecznych, takich jak feudalizm, kapitalizm, religia czy własność prywatna, o tyle teraz okazuje się, że ma to być wyzwolenie nawet z własnej płci. Płeć – czy raczej podział płci na męską i żeńską – jest więc czymś, co człowieka ogranicza, co uniemożliwia mu rozwój. Należy zatem z niej także się wyzwolić, z tego ciasnego pojmowania ludzkiej płciowości jako męskiej i żeńskiej. Jest to więc pewna zsekularyzowana koncepcja gnostycka, która stwarza człowiekowi wręcz nieograniczone, boskie możliwości kreowania samego siebie i świata. Jest ona o tyle niebezpieczna, że ma ambicje przebudowywania całego świata i zaczyna sięgać po przemoc. Widać to na przykładzie Michała Sz., który publicznie nie tylko pochwala przemoc, lecz także ją stosuje, jak było w przypadku napaści na kierowcę ciężarówki Fundacji „Pro”. W tym sensie wpisuje się on w długi ciąg bojówkarzy w służbie ideologii.

Czy można zatem powiedzieć, że zachowanie „Margota”, które on nie uważa za chuligaństwo (chuligaństwem według niego jest coś, co się czyni z niskich pobudek), to doskonały przykład tego, czym jest ideologia gender w praktyce?

Widzimy tu klasyczne elementy ideologii, która odmawia dyskusji na argumenty i nawołuje do przemocy. Na pewnym etapie jest to przemoc symboliczna: ostracyzm towarzyski, zastraszenie poprzez kampanie społeczne i medialne, zrywanie kontaktów, zwalnianie z pracy, generalnie kneblowanie ust wszystkim, którzy nie zgadzają się z ideologią gender. To widzimy już na Zachodzie w pełni. Przy tym stosuje się szantaż emocjonalny. To znaczy, że każdy, kto występuje przeciw ideologii LGBT, jest oskarżany o to, że występuje przeciwko ludziom, że nienawidzi przedstawicieli tych środowisk. Tymczasem dyskusja na argumenty polega na tym, że oddzielamy idee, koncepcje i światopoglądy od ludzi. Okazuje się jednak, że próba racjonalnej dyskusji, która w sposób uargumentowany podważa ideologię gender, jest traktowana jako osobisty atak na przedstawicieli tej ideologii. Tak było już w przeszłości, że każda krytyka komunizmu odbierana była przez ideologów marksistowskich jako atak na klasę robotniczą. A krytyka nazizmu była atakiem na naród niemiecki. Widzimy więc to samo utożsamienie światopoglądu z ludźmi, którzy go reprezentują.

Wspominany przez nas pan „Margot” miał na początku wielu sprzymierzeńców, którzy go bronili jako właśnie atakowanego człowieka. Teraz jednak, niektórzy z nich odwracają się od tego bojówkarza. Na przykład profesor Jan Hartman już go skrytykował. Czyżby niedawni zwolennicy przestraszyli się rewolucyjności „Margota”? Czyżby to nie był jeszcze jego czas?

Widzimy tu, jak rewolucja pożera własne dzieci. Ktoś, kto popiera postulaty ekstremistyczne, otwiera drogę postulatom jeszcze bardziej radykalnym. Jeżeli pan Trzaskowski jako prezydent Warszawy podpisał „Kartę LGBT”, to niech się nie dziwi, że dzisiaj jest oskarżany przez pana „Margota” o homofobię i transfobię. Dantona wykończył przecież Robespierre. Taka jest logika rewolucji. Natomiast fakt, że tak wiele osób publicznych, w tym polityków opozycji, poparło pana „Margota”, świadczy o podstawowym braku instynktu samozachowawczego. Poparli bowiem propozycję, która w Polsce skazuje ich na polityczną marginalizację. Poparli kogoś, kto nawołuje do przemocy, łamania prawa i odstrasza większość społeczeństwa. To skutek tego, że opozycja przyjęła wariant totalności, w którym każdy, kto jest wrogiem rządu, staje się ich sprzymierzeńcem. Ale w ten sposób stają się zakładnikami najbardziej absurdalnych pomysłów.

A w takim razie: kto dokładnie jest tymi „dziećmi rewolucji”, które ona zjada?

Ci, którzy zostali na poprzednim etapie rewolucji i nie zrozumieli, że wkracza ona w nową fazę. Michał Sz. to właśnie ta nowa faza, dla której nie tylko Rafał Trzaskowski, ale cała PO to partia homofobów i transfobów. Wydaje się, że w opozycji nagle zdano sobie z tego sprawę, stąd ta wypowiedź Jana Hartmana. W podobnym duchu odezwał się niedawno Sławomir Neumann, mówiąc, że PO to partia chadecka, umiarkowana, daleka od ekstremizmów. Będziemy więc zapewne w najbliższym czasie świadkami walk w łonie opozycji między różnymi skrzydłami obozu rewolucyjnego.