W ostatnich dniach napływa coraz więcej informacji wskazujących, że to jednak w Donbasie może rozpocząć się ofensywa Moskwy przeciwko Ukrainie. Chodzi zarówno o wzmacnianie militarnego potencjału w tzw. republikach ludowych, jak też polityczne przygotowanie gruntu pod interwencję Rosji na południowym wschodzie Ukrainy.

Rosja w ostatnich tygodniach umacnia siły zbrojne w okupowanej części Donbasu. Jak informuje ukraiński wywiad wojskowy, od początku stycznia separatyści otrzymali ponad 7 tys. ton paliwa, czołgi, samobieżne działa, inne uzbrojenie i amunicję. Co więcej, w punktach werbunkowych w Rosji trwa aktywny werbunek najemników, którzy po przejściu intensywnego szkolenia wysyłani są do Donbasu. Nie można wykluczyć, że Moskwa sięgnie po scenariusz przetestowany w Gruzji w 2008 roku. Dokona prowokacji w Donbasie, aby mieć pretekst do rozpoczęcia zakrojonych na szeroką skalę działań wojennych przeciwko Ukrainie. Władze tzw. Donieckiej Republiki Ludowej twierdzą, że Ukraina przerzuciła na linię rozgraniczenia w Donbasie osiem wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Uragan i Smiercz. Kijów zapewnia, że nie szykuje ofensywy w Donbasie. Jednak narracja separatystów o pojawieniu się tego typu broni może być wykorzystana do prowokacji. Na przykład ostrzelania przez nich lub bezpośrednio Rosjan ludności cywilnej takimi samymi pociskami, a następnie oskarżenia o to Ukraińców. Tego typu krwawy incydent posłużyć mógłby Moskwie do oficjalnej interwencji zbrojnej na terytorium Ukrainy, w obronie własnych obywateli. Należy bowiem pamiętać, że w ub.r. Putin dał zielone światło dla intensywnej paszportyzacji ludności okupowanego Donbasu, tj. szybkiego przyznawania mieszkańcom „republik ludowych” obywatelstwa Rosji. Obowiązująca w Rosji doktryna przewiduje możliwość zbrojnych działań poza granicami FR w celu obrony obywateli Rosji. Co więcej, gdyby zrealizowano scenariusz uznania przez Rosję „republik ludowych” w Donbasie za niepodległe państwa, pojawiłaby się kolejna opcja. Władze z Doniecka i Ługańska mogłyby wezwać Moskwę na pomoc przeciwko Ukrainie. Kreml mógłby oświadczyć, że wcale nie wkroczył na terytorium Ukrainy, ale na terytorium „Donieckiej Republiki Ludowej” i „Ługańskiej Republiki Ludowej” jako sojusznik przeciwko agresji Kijowa. Kilka dni temu komuniści zgłosili w Dumie projekt apelu niższej izby parlamentu do Putina o uznanie niepodległości DRL i ŁRL. W przyszłym tygodniu zajmie się tym projektem kierownictwo Dumy – zapowiedział 21 stycznia jej spiker Wiaczesław Wołodin. Dodał on, że Moskwa powinna szukać sposobów obrony rodaków w „republikach ludowych”.

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.
[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]