Były prezydent Lech Wałęsa, odkąd tylko rządzi Prawo i Sprawiedliwość, załamuje ręce nad tym, jak Polacy marnują jego dorobek i "odgraża się", że mocniej włączy się w życie polityczne. Zwykle kończy się to na spotkaniach z sympatykami, podczas których przez godzinę czy półtorej pierwszy przywódca "Solidarności" powtarza, że trzeba opracować jakiś plan. 

Krążą legendy, że ktoś kiedyś poznał ten plan, choć może Wałęsa po prostu ujawni go, gdy wreszcie będzie "ich" "tu" 100 tysięcy... "Super Express" postanowił zapytać Polaków, czy rzeczywiście czekają na powrót byłego prezydenta. W końcu Lech Wałęsa jest dla wielu niekwestionowaną legendą, niemalże "świętym". 

Sondaż Instytutu Badań Pollster na zlecenie wyżej wymienionej gazety przyniósł jednak wyniki, które mogą zaboleć pierwszego przewodniczącego "Solidarności". Miażdżąca większość, bo 70 procent respondentów uważa bowiem, że nie chce, aby Lech Wałęsa bardziej włączył się do polityki. Przeciwne zdanie ma zaledwie 12 procent badanych, a 18 proc. wskazało odpowiedź "nie mam zdania". 

Profesor Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW w Warszawie skomentował wynik w rozmowie z "Super Expressem" i przypomniał, że pierwszą bolesną nauczkę Wałęsa dostał w 2000 r., kiedy w wyborach prezydenckich uzyskał poparcie na poziomie 1 procent. 

Jak na dłoni widzimy więc słabość opozycji- nawet nie wiadomo, na jakiego "czarnego konia" postawić i jaki autorytet wreszcie odsunie PiS od władzy i sprawi, żeby... było tak, jak było.

yenn/SE.pl, Fronda.pl