Jak ustalił w wywiadzie dla portalu Fronda.pl Jan Bodakowski, podczas dzisiejszej demonstracji w Warszawie dziennikarz TVN miał użyć przemocy fizycznej wobec jednego z organizatorów demonstracji przeciwko fałszywej pandemii.

Demonstracja odbywa się dzisiaj w Warszawie i bierze w niej udział kilka tysięcy osób i jest to już kolejny protest tego typu.

Co warto podkreślić standardy demokracji w Polsce za rządów PiS-u są całkowicie inne niż na przykład w Wielkiej Brytanii czy Niemczech. W Polsce policja ochrania demonstrantów i nie przeszkadza im w wyrażaniu ich poglądów. Natomiast w Niemczech w Berlinie ostatnia demonstracja przeciwko Covid-19 zakończyła się spałowaniem przez policję wielu manifestantów oraz zatrzymaniem około 300 osób. W Wielkiej Brytanii z kolei organizator takiej samej manifestacji został skazany na karę grzywny w wysokości 10 tys. funtów, a więc około 50 tys. złotych.

W Polsce, jak widzimy, wszyscy mają swobodę prezentowania swoich poglądów, nawet takich które nie podobają się władzy.

Zgrzytem w czasie manifestacji był konflikt między uczestnikami i współorganizatorami, a reporterami TVN. Reporterzy TVN spotkali się z dość nieprzychylnym przyjęciem manifestantów. W pewnym momencie jeden z manifestantów – jak sam opowiada w załączonym materiale - został pchnięty na ziemię przez reportera TVN i upadł. Poszkodowany stwierdził, że wystąpił w obronie swojego kolegi, wobec którego agresywnie zachowywał się dziennikarz. Dziennikarz TVN został zatrzymany i odprowadzony przez umundurowany patrol policji.

mp/fronda.pl/yt/jan bodakowski