Europoseł Witold Waszczykowski przekonuje, że nawet jeśli nowa administracja Joe Bidena będzie kierować wobec Polski jakieś złośliwości, to nie wycofa się z programów współpracy, które zostały zawarte pomiędzy państwami, a nie poszczególnymi politykami.

Wczoraj miało miejsce uroczyste zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po czterech latach dobrej współpracy z USA, na którą wpływ miały również dobre relacje polityków Zjednoczonej Prawicy z administracją Donalda Trumpa, pada wiele komentarzy, wedle których przekreślająca politykę swoich poprzedników administracja Joe Bidena będzie znacznie mniej przychylnie nastawiona do Polski. Jednak w ocenie byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego ta nieprzychylność może wyrażać się jedynie w pewnych „fochach”, a nie konkretnych decyzjach.

Europoseł podkreśla, że myślenie polskiej opozycji, wedle którego „Biden pojawi się w Polsce i delegitymizuje rząd i prezydenta oraz namaści kogoś ze Strajku Kobiet jako przyszłego władcę Polski jest dziecinne”.

Polityk przyznaje, że klimat spotkań na pierwszym etapie współpracy z nową administracją będzie różnił się od tego, jaki panował we współpracy z Donaldem Trumpem.

- „Prezydent Joe Biden ma inny charakter, niż prezydent Donald Trump, ale myśmy zawierali programy współpracy nie z gospodarzem urzędującym w Białym Domu, ale z państwem amerykańskim” – przekonuje.

Polskę, jak przypomniał, ze Stanami Zjednoczonymi łączy bardzo wiele takich programów, m.in. w zakresie zbrojenia czy energetyki.

- „To są geopolityczne układy, które nas łączą, wspólne spojrzenie na Rosję, na naszą część Europy, Trójmorze” – mówił Witold Waszczykowski goszcząc w „Salonie Politycznym Trójki”.

kak/Trójka, wPolityce.pl