1. Instytucje unijne mówiąc najoględniej niespecjalnie spisały się na początku kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa, Włochy i Hiszpania daremnie czekały na pomoc z UE, przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego, nie tylko się do tego przyznała ale nawet przeprosiła za to obydwa kraje.


Wprawdzie dosyć szybko umożliwiono krajom członkowskim przeznaczenie środków finansowych z Funduszu Spójności na walkę z kronawirusem w tym na potrzeby ochrony zdrowia (w skali UE było to 37 mld euro, w tym dla Polski 7,5 mld euro) ale były to środki już wcześniej im przyznane i do tej pory nie wykorzystane.


Tuż przed Świętami Wielkiej Nocy ministrowie finansów krajów UE porozumieli się w sprawie uruchomienia dodatkowych funduszy dla wszystkich krajów członkowskich w postaci nowego programu SURE na ochronę miejsc pracy w wysokości ok.100 mld euro, środków Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) w wysokości 200 mld euro i Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM) w wysokości 250 mld euro (ten ostatni adresowany tylko do krajów strefy euro).


2. Środki z programu SURE miałyby służyć współfinansowaniu różnych form zmniejszonego czasu pracy dla pracowników, wprowadzanego przez przedsiębiorców, którzy zmagają się z trudnościami gospodarczymi na skutek pandemii koronawirusa.
Te środki mają być sukcesywnie pożyczane przez KE na rynku (KE ma wysoki rating AAA więc będzie pożyczała bardzo tanio), pod warunkiem jednak, że wcześniej państwa członkowskie nimi zainteresowane, udzielą stosownej gwarancji w minimalnej wysokości do 25% pożyczanej kwoty (a więc mają to być sumaryczne gwarancje rządowe na kwotę 25 mld euro proporcjonalnie do udziału PKB danego kraju członkowskiego w całym unijnym PKB).


Z kolei EBI miałby uruchomić nową linię kredytową na kwotę około 200 mld euro, (przy zaangażowaniu gwarancji UE na poziomie 25 mld euro, w oparciu o mechanizm dźwigni finansowej), która byłaby przeznaczona na wsparcie przedsiębiorstw ze stratami w związku z pandemią koronawirusa.


Środki z ESM w wysokości 250 mld euro w postaci pożyczek, byłyby skierowane tylko do krajów strefy euro ale pod dwoma warunkami: przeznaczenie pozyskanych środków w postaci pożyczek tylko i wyłącznie na potrzeby ochrony zdrowia z jednoczesnym zachowaniem limitów równowagi finansowej strefy euro.


Jak widać wszystkie te instrumenty mają charakter kredytowy, a w sytuacji bardzo wysokiego zadłużenia wielu krajów UE (szczególnie krajów Południa), mogą tylko ten dług powiększyć, a tym samym uczynić bardzo trudnym albo nawet niemożliwym w obsłudze (tak jak to było w przypadku Grecji).


3. W tej sytuacji pomiędzy instytucjami UE krąży pomysł powołania Europejskiego Funduszu Odbudowy w wysokości przynajmniej 1 biliona euro opartego na tzw. wiecznym długu czyli papierach wartościowych o bardzo długim okresie spłaty (kilkadziesiąt lat) i atrakcyjnych odsetkach wynoszących ok. 2,5% (przy zerowych stopach procentowych w EBC tego rodzaju oprocentowanie może być atrakcyjne dla inwestorów).


Ten „wieczny dług” KE byłby obsługiwany na bieżąco ze środków pochodzących z nowych dochodów własnych UE, a więc podatków europejskich, które już wcześniej były przez Komisję proponowane (przy okazji projektu budżetu na lata 2021-2027 przedłożonego przez KE w maju 2018 roku).


Chodzi o podatek cyfrowy (wydaje się że w sprawie wprowadzenia tego podatku jest możliwe w miarę szybkie osiągnięcie jednomyślności wszystkich krajów członkowskich), podatku od tworzyw sztucznych niepoddawanych recyklingowi i wreszcie trzecim źródłem byłyby dochody ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 (w tych dwóch pozostałych przypadkach o jednomyślność byłoby znacznie trudniej, bo mocniej uderzają one w kraje mniej zamożne, niż te bogatsze).


4.Wpływy z tych 3 źródeł szacowane są na około 26 mld euro rocznie i pozwalałby na obsługę odsetek od „wiecznego długu”, bez sięgania po środki z budżetu UE, który funkcjonowałby na dotychczasowych zasadach.


Zresztą zdaniem autorów przyjęcie tej propozycji pozwalałoby na szybsze porozumienie w sprawie wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027, bo oznaczałoby, że obciążenia finansowe dla krajów członkowskich byłyby na podobnym poziomie jak w obecnej 7-latce.


Czy te propozycje mają szanse realizacji zobaczymy, już dzisiaj spotkanie Rady Europejskiej i być może tego rodzaju rozwiązania będą na niej omawiane, zresztą na decyzje nie ma zbyt dużo czasu, kryzys gospodarczy wywołany pandemią powoli staje się rzeczywistością.

Zbigniew Kuźmiuk