„Chrystus wszedł w historię nie jako człowiek, lecz jako Boski prawodawca wieków. Zlekceważyć go nie można” – mówił kard. August Hlond. Nim usiądziemy do wigilijnego stołu, przeczytajmy to koniecznie!

 

W 1933 roku August kardynał Hlond, Prymas Polski, wygłosił pierwsze wigilijne przemówienie radiowe do rodaków. "Z codziennej rzeczywistości życiowej jakby wszystko z nas opadło, co nie jest prawdą i pokojem. W atmosferze tradycyjnych obrzędów rozpoczyna się ta jedyna w swoim rodzaju uczta wieczorna. Nic w niej nie ma z światowości bankietów. Przejęci jesteśmy jej sakralnym charakterem. Nie biesiadą się rozkoszujmy, lecz tym tchnieniem wiary i pogody, który nas wyzwala z zakłamania i rozstroju. Nad ludzkim pierwiastkiem bierze górę wyczucie Bożej Mocy. <Bóg się rodzi>" – usłyszeli, 24 grudnia 1933 roku, Polacy.

"Chrystus stał się pierwiastkiem dziejowym, którego w budowie świata bezkarnie pomijać nie wolno” – kontynuował Prymas Polski. „Wszczepiony w życie ludów, kształtuje ich kulturę i losy, jako twórczy czynnik rozwoju i szczęścia. Kto go świadomie odpycha, powoduje z nieuniknioną fatalnością katastrofalne załomy. Chrystus wszedł w historię nie jako człowiek, lecz jako Boski prawodawca wieków. Zlekceważyć go nie można. Albo go się przyjmuje, jak Go wita kolęda polska, i wtedy staje się życiem i zbawieniem. Albo Go się odrzuca, a wtedy z konieczności dziejów zawisa nad światem to fatum, którego tak charakterystycznym przykładem jest współczesna chwila" – ostrzegał kard. Hlond.

W kolejnym słowie wygłoszonym w wigilijny wieczór 1934 roku Prymas Polski szczególną uwagę zwrócił na osoby żyjące na emigracji. "Śpiewna, przejrzysta, pełna wdzięku i efektu dostaje się kolęda na polska falę i wybiega w daleki świat. Tam jest już wszechwładna. Śpiewa w polskiej chacie za granicą Państwa. Pociesza zgnębionego emigranta w dalekim tułaczym zakątku. Wypełnia brazylijską osadę naszego kolonisty. Dźwięczy wśród niebotyków amerykańskich. Włada przestrzenią i sercami polskimi. Niby religijne hasło gromadne w kraju zespala w tęsknym zachwycie całe plemię polskie i wiedzie ją do Betlejem.”

Składając życzenie kard. Hlond powiedział: „Z polską kolędą mają w tę noc wigilijną popłynąć na polskiej fali życzenia polskiego Prymasa. A więc życzenia od gniazda Orła Białego, od kolebki Państwa, od grobu królów mieczem sławnych i chrobrymi czynami, od starej jak Polska bazyliki Prymasów i tylu pamiątek zamierzchłych i nowych dziejów. A są to życzenia przeznaczone dla Polski zupełnie innej, młodej, dążącej z niezawodną mocą ku swym nowym celom, dla Polski, która napięciem i nastawieniem swego ducha raczej do jutra należy, niż do współczesności. Tej Polsce Prymas nie może rzucić banalnego frazesu życzeń. Do tej Polski przemówić wolno tylko językiem historycznej rzeczywistości i współczesnego nakazu.

Polsko mocna, w swą przyszłość, biorąc natchnienie z prawa ni z lewa; z góry, z intuicji swych przeznaczeń, z bogactwa swego geniuszu. Nie naśladuj obcych, modnych wzorów. Rządź się własną zdolnością kierowniczą, obiektywnie bez goryczy" – nakazywał kardynał.

24 XII 1938: "Mistyka polskiej wilii wstępuje w polskie progi, owiewając nadzmysłowym czarem kolędową wieczerzę, która się chyba od aniołów wywodzi, co z gościnnym Piastem do postrzyżynowej uczty w polskiej chacie zasiedli” – mówił w kolejnym wigilijnym przemówieniu przez radio do Polaków, 24 XII 1938 roku, August kardynał Hlond. „I nic, że naokoło nas bezbożnictwo zasłania ludziom gwiazdę betlejemską, a z obchodów Bożego Narodzenia usuwa religijny pierwiastek. Nic to, że przewroty myślowe robią tam z Chrystusa fabułę, a cześć Jego zastępują kultem rewolucji, światła, sobótki. My tym szczerzej oprzemy się na prawdzie objawionej przez Syna Bożego, że walcząc o trwały byt i świetlisty, nie chcemy sie do tych zaliczyć, którym Duch Święty usty Symeona klęskę zapowiada: <Oto ten (Chrystus) położon jest na upadek wielu... i na znak, któremu sprzeciwiać się będą>. Nie będziemy się skazywali <na upadek>" – tłumaczył Prymas.

Rok 1939. „Wśród orgii nienawiści, wśród tylu nieprzepłakanych ludzkich bólów leży przed nami w żłóbku, jak dawniej, boski Zbawiciel. Tu się nic nie zmieniło. Chrystus pozostał centralną prawdą wigilijną, jak przed wiekami. Słowo, co się Ciałem stało, mieszka nadal między nami” – mówił z Watykanu kard. Hlond.

"Po inne lata tradycyjne prymasowskie życzenia wigilijne były podyktowane położeniem Rzeczpospolitej i aktualnymi potrzebami Narodu. Dzisiaj na dnie polskiej duszy jest jedno wielkie pragnienie, jedna wspólna tęsknota, jedna ufność bezgraniczna, jedna namiętna modlitwa, jedno naczelne, najszczersze i powszechne polskie życzenie wigilijne: <wznowienie Państwa, wskrzeszenie Ojczyzny>. Złóżmy sobie życzenia wolności przy tym opłatku, który krwią ocieka. Złóżmy je u stóp boskiego Dziecięcia jako hołd, jako męczenną modlitwę, by się następna wilia odbyła w atmosferze swobody na świętej ziemi ojców, pod znakiem nieskrępowania Orła Białego!"

Tak się jednak nie stało. W grudniu 1942 roku, z Francji, kardynał Hlond mówił: „Obrzęd wigilijny spotęgował tęsknotę za krajem. Jakżeż nam w ten trzeci wieczór kolędowy na wygnaniu ciężko było bez Polski i bez pracy dla niej! Niejednemu już się dusza strzępi od bezczynu i uchodźczej pustki życiowej. Byle wrócić, byle się nareszcie przytulić do Polski i nią wyleczyć duszę, serce, nerwy! Kiedyż przyjdzie nasza <pełnia czasu?>” – pytał Prymas Polski.

Charakteryzując ówczesną Europę kard. Hlond mówił: „Dzisiaj stoimy przed nowym absurdem dziejowym. Dotykamy znowu dna duchowej niemocy człowieczej”.

„Kataklizm jest następstwem dechrystianizacji życia, jest wynikiem apostazji od Chrystusa i jego prawa, jest rezultatem przywróconego pogaństwa. Apostazję tę przygotowano i szerzono od dłuższego czasu w literaturze, w kulturze, szkole i rodzinie, ruchach społecznych i politycznych, a najzawzięciej w życiu państwowym. Zewsząd wypierano myśl chrześcijańską. Laicyzowano sumienie. Ostentacyjnie deptano prawo boże. Tak odebrano wielkim połaciom Europy zmysł chrześcijański i stworzono w duszach pustkę moralną, której żadne sztuczne normy etyczne wypełnić nie zdołały. Tak wydrążono i zdegradowano człowieka pod pretekstem obrony jego praw i postępu.” Jakie jest wyjście z tej sytuacji? „Jedyną skuteczną radą na to jest <rechrystianizacja>” – wskazywał Prymas Polski. „Potrzeba im odwrotu od pogaństwa, od apostazji, od laicyzmu” – dodał.

W 1946 roku August kardynał Hlond mówił: „Dziś więcej aniżeli kiedykolwiek dla Polski żłóbek to świt, a to Dziecię to wódz, a Chrystus to Król, to Bóg, to droga i zbawienie.”

„W tę świętą godzinę mkną przedwojennym zwyczajem przez przestworza prymasowskie życzenie dla Polski i Narodu. Płyną znowu jak przed siedmiu laty, z watykańskiego wzgórza, gdzie o grób Piotrowy oparta stoi na straży Chrystusowej prawdy niepokonana Opoka.

Życzę Polsce, by wielkiej odbudowy dokonała bez przymusów i wstrząsów, w swobodzie i jedności, w świetle Chrystusowych wskazań i w niesłabnącym porywie wspólnego czynu. (…)

By obrazu Polski nie ściemniły ani władcza pycha, ani przemoc, ani krzywda. By z duszy polskiej opadły urazy niewoli i bólu. By żadne pokusy nie uwiodły Polski i nie zwichnęły jej przeznaczeń” – mówił Prymas Polski.

August kardynał Hlond zacytowane powyżej słowa pisał w zupełnie innej rzeczywistości. Przed II wojną światową, w jej trakcie oraz po. Z przesłania Prymasa Polskie sprzed lat bije niezwykła aktualność wielu problemów poruszanych przez kapłana zwracającego się do rodaków oraz życzeń dla ojczyny. Czytając wigilijne przemówienia radiowe z pierwszej połowy XX wieku nasuwa się pytanie: jak bardzo, przez ostatnich kilka dekad, zmienił się świat? Czy w ogóle się zmienił? Zmienił się obraz jednak nie problemy jakim muszą stawić czoła ludzie, dla których Boże Narodzenie to nie jedynie długi weekend. Dla ludzi którzy do wigilijnego stołu zapraszają nowonarodzoną Dziecinę Jezus.


Podnieś rękę, boże Dziecię

Błogosław ojczyznę miła

W dobrych radach w dobrym bycie

Wspieraj jej siłę swą siłą

Opr.Ab

Fronda.pl