Wypowiedzi Macierewicza oraz prof. Wiesława Biniendy wskazują na potrzebę podjęcia działań mających na celu ujawnienie prawdy o tej zbrodni oraz ukaranie winnych. Ponadto, odniesienie się do osób, które utrudniają śledztwo, podkreśla istotę współpracy w celu osiągnięcia sprawiedliwości i wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej.

"Zapasowego samolotu nie dano, w związku z tym tak struktura została zrealizowana, żeby pan prezydent musiał polecieć samolotem, który był przygotowany do zniszczenia. Nie twierdzę, że ci, którzy to robili, musieli o tym wiedzieć. Może nie wiedzieli, nie wiem, ale to zrobili. Podobnie jak wcześniej sprawiono, że przekazano ten samolot do naprawy, do firmy przyjaciela pana Putina, związanego ze służbami specjalnymi. Cały remont samolotu był realizowany w oparciu o kontrole przez służby rosyjskie, nie polskie" – powiedział w Sejmie Antoni Macierewicz.

Sprawę też na pytanie reportera o osoby odpowiedzialne za spowalnianie, a nawet uniemożliwianie prowadzenie badań nad tą katastrofą, skomentował także sam prof. Wiesław Binienda.

"Dodam do tego ludzi, którzy w Sejmie zagłosowali przeciwko sprowadzeniu wraku do Polski, żeby umożliwić prawidłową analizę wszystkich szczątków, jakie zostały w Smoleńsku. Te szczątki tam są nadal, łącznie z czarnymi skrzynkami i innym dowodami” – powiedział ekspert.

„Osoby, które zdecydowały swoim głosem w Sejmie, mają krew na rękach, podobnie jak wszyscy inni. Ci, którzy utrudniają śledztwo, współdziałają z tą osobą, która zdecydowała się na tą operację"

– podkreślił prof. Binienda.