Joe Biden zasugerował, że Kościół katolicki nie poprze projektu ustawy, która mimo, że wciąż dopuszcza zabijanie nienarodzonych, to jednak jest krokiem w dobrą stronę. Administracja Bidena wręcz stwierdziła, że zaproponowana 13 września ustawa, w której argumentuje się, że nienarodzone dziecko odczuwa ból, „stworzy krajowy kryzys zdrowotny”.

„Pomyślcie o tym, o czym ci ludzie mówią – powiedział prezydent USA. – Żadnych wyjątków – gwałt, kazirodztwo – żadnych wyjątków, niezależnie od wieku. Cóż, dobra wiadomość jest taka – dla mnie przynajmniej – że będę tutaj przez przynajmniej kolejne dwa lata, a więc może on ją przegłosować lub nie, zawetuję ją. To się nie stanie”.

Wbrew wypowiedzi Bidena projekt ustawy, która jednak nie chroniłaby w pełni życia nienarodzonych, uwzględnia wspomniane wyjątki. Po tej proaborcyjnej wypowiedzi prezydent dodał: „Tak się składa, że jestem praktykującym rzymskim katolikiem. Mój Kościół nawet nie wysuwa teraz takiego argumentu”. Choć nie jest jasne o jaki „argument” chodziło Bidenowi, prawdą jest w rzeczywistości to, że Kościół katolicki zawsze potępiał i potępia zabijanie nienarodzonych.

Prezydent Biden od dawna głosi publicznie poglądy w sprawie aborcji, ale także np. homoseksualizmu, które są sprzeczne z deklarowaną przez niego wiarą katolicką. Po uchyleniu przez Sąd Najwyższy werdyktu w sprawie „Roe kontra Wade” Biden zadeklarował zrobienie wszystkiego, co w jego mocy, by zagwarantować prawo do aborcji w prawie federalnym.

W innym ze swoich wpisów na Twitterze bp Tobin stwierdził: „Towarzyszenie komuś nie oznacza, że musimy się z nim zgadzać albo aprobować wszystko, co robi. Jeśli ktoś, kogo kochamy, angażuje się w niemoralne lub destrukcyjne zachowanie, a nam naprawdę na nim zależy, powinniśmy zachęcić go do zmiany sposobu postępowania i poprawy”.

Także biskup Michael Olson z Fort Worth zareagował i zamieścił 23 września tweet, w którym stwierdził: „Musimy modlić się za prezydenta USA, ponieważ swoimi słowami i działaniami objawia w najlepszym wypadku skrajną dezorientację w sprawie podstawowej nauki moralnej Kościoła, a w najgorszym skandaliczny upór kogoś pogrążonego w grzechu ciężkim w sprzeczności z eucharystyczną spójnością”.