„Część bogatszych i znaczniejszych Żydów otrzymywała nazwiska począwszy od XVI wieku poprzez uszlachcenie i chrzest. Neofita otrzymywał nazwisko lub zmieniał je na nowe, które tworzone było na bazie imienia ojca, np. Abramowicz od Abraham lub od miesięcy dla upamiętnienia daty przyjętego chrztu jak np. Marczewski, Kwieciński, Majewski. Powszechnie nadawane były też nazwiska Nowakowski czy Nowicki (wskazujące przyjęcie nowej wiary) oraz Nawrocki (nowonawrócony)” – tłumaczy w tekście opublikowanym na portalu historia.org dr Grzegorz Michalak.
Jak podkreśla naukowiec w 1802 Żydzi w związku ze zniesieniem przez króla pruskiego feudalnych przywilejów miast i cechów, zostali dopuszczeni do cechów i urzędów miejskich.
W efekcie musieli jednocześnie przyjąć nazwiska o niemieckim brzmieniu, co było zresztą „świadomą polityka germanizacyjną”.
Dr Michalak opisuje, w jaki sposób nadawano żydom zamieszkującym tę część Rzeczpospolitej, która znajdowała się pod zaborem pruskim.
„Pierwszych, którzy przychodzili, pytano po prostu o imię ojca, co dawało Mozesohn (syn Mojżesza), Icekson (syn Icka) czy Dawidson (syn Dawida). Potem dał upust swoim skłonnościom poetyckim i nadawał nazwiska pochodzące od nazw kwiatów, zwłaszcza róż - Rozebaum (drzewo róż), albo też Rozentall (dolina róż), Rosenberg (góra róż) itp. Lubił też wymyślać nazwiska pochodzące od wyrazu „złoto”, np. Goldberg (złota góra), Goldmann (złoty mężczyzna) czy od nazwy miasta - Warschauer, Krakauer” – czytamy.
Dr Grzegorz Michalak zauważa również, że „narastająca w kolejnych latach fala chrztów przyczyniła się do asymilacji żydowskich mieszkańców ze społeczeństwem polskim”.
