Wypowiedź ta potwierdza wcześniejsze doniesienia mediów, według których Biały Dom tym razem naciska znacznie mocniej niż w poprzednich próbach mediacji.
Trump w rozmowie z Fox News stwierdził, że choć w przeszłości wielokrotnie przesuwał różne polityczne „deadline’y”, tym razem jego administracja uznaje czwartek 27 listopada za datę graniczną. – „Myślimy, że to odpowiedni czas” – powiedział prezydent USA, tłumacząc, że wojna na Ukrainie przybrała formę „rzezi”, a siły rosyjskie stopniowo przejmują kolejne fragmenty terytorium.
Amerykański lider kolejny raz próbował też przekonywać, że Władimir Putin „nie chce już więcej wojen”, co wielu obserwatorów uznaje za próbę osadzenia negocjacji w szerszym, strategicznym kontekście, korzystnym dla USA.
Ukraiński prezydent znajduje się dziś w jednym z najtrudniejszych momentów swojej kadencji. Wołodymyr Zełenski ma omówić szczegóły projektu z wiceprezydentem JD Vance’m. Sam przyznał, że Ukraina stoi przed „bardzo ciężkim wyborem”: między utratą godności państwa, utratą kluczowego sojusznika albo perspektywą ekstremalnie trudnej zimy.
Zełenski odbył tego dnia rozmowy z europejskimi liderami – niemieckim kanclerzem Friedrichem Merzem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz brytyjskim premierem Keirem Starmerem. Wszyscy trzej mieli zapewnić go o pełnym wsparciu, podkreślając, że ukraińska armia musi zachować zdolność do obrony suwerenności. Jednocześnie podkreślili, że punktem wyjścia do negocjacji powinna być obecna linia frontu.
To bezpośrednio stoi w sprzeczności z amerykańskim planem, który zakłada wycofanie przez Ukrainę wojsk z części umocnionych pozycji w obwodzie donieckim. Dla Kijowa to szczególnie bolesny punkt – znajdują się tam jedne z najlepiej przygotowanych linii obronnych, budowanych miesiącami.
Według amerykańskich mediów, jeśli Rosja odrzuci propozycję, USA planują uderzenie w Moskwę nową, wyjątkowo dotkliwą serią sankcji. Ma to być forma presji, która pokaże Kremlowi, że brak zgody również ma swoją cenę.
Tymczasem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że Rosja „nie otrzymała oficjalnego dokumentu”, a o ewentualnych modyfikacjach dowiaduje się z prasy. – „Kontakty trwają, ale nie toczą się żadne istotne dyskusje” – powiedział.
Moskwa, jak powiedział Pieskow, „pozostaje otwarta na rozmowy”, jednak nie zamierza prowadzić negocjacji „przez megafon”. Jednocześnie zasugerował, że wobec sytuacji na froncie Ukraina powinna być bardziej zainteresowana szybkim porozumieniem niż kiedykolwiek wcześniej.
Choć europejscy przywódcy oficjalnie wspierają inicjatywę Waszyngtonu, to jednocześnie dają do zrozumienia, że nie chcą rozmów opartych na ustępstwach, które mogłyby doprowadzić do trwałej destabilizacji. Z kolei Trump, kierowany własną logiką polityczną i chęcią szybkiego sukcesu, naciska na kompromis, który na Ukrainie budzi coraz więcej niepokoju.
