Jednym z unieważnionych rozporządzeń Joe Bidena był dekret prezydencki 14004 ze stycznia 2021 r., który umożliwiał werbowanie do armii „osób transpłciowych, które pragną służyć w wojsku Stanów Zjednoczonych i potrafią sprostać właściwym standardom”. Dotyczy to także innych takich decyzji byłego prezydenta, które dotyczyły transpłciowości, „tożsamości płciowej” i „orientacji seksualnej”.

Już w swoim inauguracyjnym przemówieniu Trump zapowiedział, że zakończy stosowanie inżynierii społecznej przez rząd w przypadku rasy i płci i wkraczania w „każdy aspekt życia publicznego i prywatnego”. Prezydent potwierdził zdroworozsądkową prawdę, że istnieją tylko dwie płcie i tego samego dnia podpisał rozporządzenie wykonawcze pt. „W obronie kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywrócenie biologicznej prawdy w rządzie federalnym”.

„Dążenia do zlikwidowania biologicznej rzeczywistości płci zasadniczo atakuje kobiety poprzez pozbawianie ich godności, bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia – można m.in. przeczytać w rozporządzeniu D. Trumpa. – Likwidacja płci w języku i polityce ma destrukcyjny wpływ nie tylko na kobiety, ale także na prawomocność całego systemu amerykańskiego. Oparcie polityki federalnej na prawdzie jest krytyczne dla dociekań naukowych, bezpieczeństwa publicznego, morale i zaufania do samego rządu”.

Rozporządzenie Trumpa, uznając niezmienność płci, mówi o tym, że jego „administracja będzie bronić praw kobiet i chronić wolność sumienia stosując jasny i ścisły język oraz politykę, która uznaje, że kobiety są biologicznymi kobietami, a mężczyźni biologicznymi mężczyznami”.

Jak wyjaśnia Matt Lamb z „Life Site News”, Trump w ten sposób przeciwstawił się również wykorzystywaniu werdyktu Sądu Najwyższego w sprawie „Bostock kontra Clayton”, który „wczytywał do prawa federalnego prawo do cross-dressingu w pracy”, czyli noszenia ubrań płci przeciwnej. Aktywiści LGBT próbowali używać tego werdyktu jako argumentu, by domagać się tzw. „operacji zmiany płci”, skarżyć do sądu szpitale katolickie, które nie chciały tego robić, a także domagać się wejścia do miejsc zarezerwowanych dla płci przeciwnej zarówno w edukacji, jak i w więzieniach.

Rozporządzenie Trumpa wymaga od agencji rządowych usunięcia „wszelkich oświadczeń, polityk, regulacji, form, komunikatów i innych wewnętrznych i zewnętrznych wiadomości, które promują lub w inny sposób wpajają ideologię gender”. Agencje te nie tylko mają zaprzestać takich działań, ale także na formularzach mają widnieć tylko dwie płcie: męska i żeńska, zaś finansowanie ideologii gender ma być zakończone.

Organizacje konserwatywne, pro-rodzinne i chrześcijańskie przyjęły decyzję D. Trumpa z zadowoleniem. Jak stwierdziła Kristen Waggoner, dyrektor wykonawcza Alliance Defending Freedom: „Walka przeciwko ideologii gender jeszcze się nie zakończyła (...). Ale dzisiaj rząd USA zmienił strony w tym konflikcie – z promowania kłamstwa na obronę prawdy”. Zadeklarowała też współpracę z rządem, by przywrócić „zdrowy rozsądek w polityce amerykańskiej”.

„Kłamstwo, że płeć jest płynna, eliminuje kobiety i stanowi dla nich zagrożenie” – powiedziała z kolei Beth Parlato z organizacji Independent Women’s Forum. Dodała także, że „Działanie prezydenta Trumpa dzisiaj to spektakularne zwycięstwo dla prawdy, że płeć jest binarna, a kobiety są biologicznie różne od mężczyzn. Odrzucenie przez niego indoktrynacji w dziedzinie tożsamości płciowej przywraca rozum i zdrowy rozsądek”.