„Wybory prezydenckie rozstrzygną się na 2-3 tygodnie przez pierwszą turą. Wciąż jest jednak kilka niewiadomych i liderom intuicyjnie rozumiejącym nadchodzącą Wielką Zmianę brakuje odwagi, aby zaryzykować przedefiniowanie pola sporu pomimo świadomości, jak Polska radykalnie i szybko zmienia się po 13 grudnia 2023 r” – napisał Janusz Kowalski w mediach społecznościowych.
Zdaniem posła PiS, obecny premier Donald Tusk „ma tylko jedno zadanie, które konsekwentnie realizuje - udzielić polskiej zgody na zmianę po myśli Berlina traktatu europejskiego”.
W opinii Kowalskiego to kwestia obecności Polski w UE zdominuje kampanię parlamentarną w 2027 roku, „chyba, że Tuskowi uda się zrealizować swój plan przyspieszonych wyborów w 2025 r., aby domknąć system po ewentualnym zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego”.
„Plan Tuska jest prosty jak budowa cepa - Tusk przez 4 miesiące wykorzystywać będzie brutalnie aparat państwa, aby domknąć system w walce z prawicą. Tusk ma świadomość upływającego czasu i tego, że w jego absurdalnej walce z Donaldem Trumpem i sojusznikiem przyszłego prezydenta USA Viktorem Orbanem może wkrótce zostać sam - poświęcony nawet przez przyszłego kanclerza Niemiec Friedrichem Merzem, który panicznie szuka porozumienia z nową administracją w Waszyngtonie” – stwierdził były wiceminister aktywów państwowych” – twierdzi Janusz Kowalski.
Choć według Kowalskiego, kandydujący z ramienia obozu władzy na urząd prezydenta RP Rafał Trzaskowski „zdaje się rozumieć trend nadchodzącej Wielkiej Zmiany”, o czym mają świadczyć jego „nieudolne i karykaturalne próby pozyskania szacunku, którego nie ma, przedstawicieli pokolenia aspiracji i rozwoju III RP”, to jednak ma świadomość, że sam, w przeciwieństwie jeszcze do roku 2020, gdy również kandydował w wyborach prezydenckich - jest już „przeterminowanym partyjnym produktem "Made by PO" i dlatego „podporządkował się brutalnej strategii Tuska”.
„Dlatego też różne ośrodki testują możliwość wystawienia kandydata i z biznesu i z polityki, który naprawdę przewróci stolik i rozpocznie proces odesłania na polityczną emeryturę zużytych polityków III RP. W przyszłym Sejmie może w ogóle zabraknąć lewicy i postkomunistów jeżeli dynamika zmian społecznych przyspieszy, a prawica będzie w końcu znowu prawicą - narodową i konserwatywną. Czy tak się stanie? Trudno powiedzieć - ale jest moment” – skonstatował Janusz Kowalski.