Duchowny podkreśla, że „przesada zawsze nie jest dobra”, jednak jego zdaniem uroczystości pierwszokomunijne należy organizować „w miarę możliwości hucznie”. Zaznacza, że nie chodzi oczywiście o to, aby prezent, strój czy przyjęcie wysuwały się na pierwszy plan.

- „Chodzi o to, że duże zamieszanie robi wrażenie, że sprawa jest duża. A Komunia św. to naprawdę sprawa wokół której warto narobić zgiełku”

- przekonuje autor.

- „Gdyby nie ta cała otoczka pytań, prób, egzaminów, prezentów i gości, to wiele dzieci w ogóle by nie pamiętało I Komunii św., albo by podchodziło do niej jak do Bierzmowania: Niby mówią w kościele że to ważne, ale nie dociera. Bo żeby dotarło musi być czasem bardzo cieleśnie. Tacy jesteśmy. Potrzebujemy znaków. Dlatego też tyle serca wkładamy w wesela”

- zauważa.

Dlatego ks. Węgrzyniak proponuje, by zamiast walczyć z organizowaniem Komunii w bogatej formie, skupić się na wyjaśnianiu tego, „jak wielki musi być Bóg, skoro tak wiele dla Niego robimy”.