Do kontrowersyjnego spotkania w siedzibie Prokuratury Regionalnej w Warszawie doszło 24 listopada. Uczestniczyli w nim m.in. oskarżany o kontakty z rosyjskimi służbami działacz Fundacji Otwarty Dialog Bartosz Kramek, organizatorka agresywnych manifestacji Marta Lempart czy prowokator Arkadiusz Szczurek. Zaproszona została również Katarzyna Augustynek, która teraz postanowiła podzielić się za pośrednictwem mediów społecznościowych refleksją na temat rezultatów tego spotkania.

- „Zwykle przed Świętami BN przeglądam swój bieżący kalendarz i wpisuję ważne rzeczy do nowego, co bardzo lubię. Natknęłam się więc na niedawne wydarzenie, które miało miejsce 24 listopada w Prokuraturze Regionalnej, czyli spotkanie z PG/MS Waldemarem Żurkiem. Uczestniczyło w nim ok 20 osób-przedstawicieli organizacji opozycyjnych jak OSK, Aborcja bez Granic, ORP, LBO, Wolna Prokuratura, Fundacja Otwarty Dialog, ja byłam chyba jedyna niezrzeszona, była też Helsińska i Amnesty International, panie Ewa Wrzosek i Sylwia Gregorczyk-Abram”

- napisała aktywistka na Facebooku.

„Babcia Kasia” wprost przyznaje, że liczyła, iż w czasie spotkania z prokuratorem generalnym dowie się czegoś na temat toczących się przeciwko niej postępowań karnych.

- „Ja zaś byłam w błędzie, myśląc, że poznamy strategię pana ministra w sprawie naszych licznych, również tych niezakończonych spraw karnych, tę swoją intencję na początku potwierdził on sam. Czas jednak zszedł głównie na przedstawianiu indywidualnych żalów i problemów, Ja oczywiście nie miałam możliwości się wypowiedzieć, zresztą nie po to tam przyszłam, chciałam usłyszeć co ci mądrzy i mający władzę ludzie chcą zrobić z naszymi sprawami sądowymi. No i nic nie dowiedziałam się. Jedno co mi utkwiło w pamięci, to końcowe słowa pana ministra, że do osób z listy, przypuszczam, że ze spisu zaproszonych uliczników, będą dzwonić”

- zdradziła.

Dotychczas jednak, wedle relacji „Babci Kasi”, takiego telefonu nie otrzymała.

- „Dziś minęły 4 tygodnie, a ze mną nikt się nie kontaktował. Ile czasu mogą zająć telefony do 20-30 osób? Czas płynie nieubłaganie , a ja przegrywam i płacę, płacę, płacę …, ale już nie płaczę, nie mam czym. Dziś robię przelew na 1180 zł  (nie 1200 zł, gdyż moje zatrzymanie sąd hojnie wycenił na 20 zł) przed samymi świętami, dziękuję z całego uśmiechniętego serca. Kolejne duże rozczarowanie, już się więcej nie nabiorę na gładkie słówka rządzących, kilka razy wystarczy. Panu ministrowi, prokuratorom i sędziom życzę tak pięknych Świąt, jak moje”

- ubolewa Augustynek.