W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” minister Kierwiński był pytany czy jego zdaniem uniknęlibyśmy powodzi, gdyby nie błędne decyzje polityków PiS.

- „Sytuacja w Stroniu Śląskim, w Lądku-Zdroju, w gminie Kłodzko wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby tama wytrzymała napór wody. Za te uszkodzenia obciążam politycznie PiS, który będąc u władzy, nie robił nic, by tamę porządnie konserwować. Nie było też, jak widać, odpowiedniego nadzoru podczas prowadzenia prac”

- powiedział polityk.

Przekonywał też, że „Wody Polskie pod rządami PiS okazały się molochem niedostosowanym do rzeczywistości”. Wobec tego zapowiedział „poważną dyskusję nad przyszłosciej tej struktury”.

O zaniedbaniach rządu Donalda Tuska minister nie wspomniał. Wiele wspominają o nich za to eksperci Biura Bezpieczeństwa Narodowego.