„Prezydent Andrzej Duda – piszę to z niemałym żalem – zawiódł wierzących wyborców, a przede wszystkim zawiódł Kościół katolicki” – napisał na serwisie pch24.pl Paweł Chmielewski.

W opinii publicysty prezydent Duda w kilku niezwykle istotnych przypadkach „nie chciał albo nie potrafił przeciwstawić się złu", co w konsekwencji potrafiło przynosić "opłakane skutki”.

Zdaniem Chmielewskiego  szczególnie w swej drugiej kadencji prezydenckiej Andrzej Duda „poważnie zawiódł” a „coś dziwnego” zaczęło się dziać z prezydentem Dudą od 2019 roku, kiedy to „ogłosił, że chciałby wpisać do polskiej konstytucji przynależność do Unii Europejskiej i NATO”, podczas gdy „dla każdego oczywiste, że Bruksela dąży do jak najsilniejszego ograniczenia polskiej suwerenności i zaszczepienia nam całej rewolucyjnej, liberalnej agendy – od pozbawienia nas polskiej złotówki, przez narzucenie homoseksualnych pseudo-małżeństw aż po rozbuchany aborcjonizm”.

„Pierwszy wielki sprawdzian przyszedł po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku, który rozstrzygnął o niezgodności z konstytucją zabijania chorych dzieci”, kiedy to „w obliczu szalonych czarnych protestów” prezydent Andrzej Duda „skierował do Sejmu ustawę, która wprowadziłaby możliwość zabijania dzieci w przypadku stwierdzenia u nich wad letalnych” – przypomina red. Chmielewski.

 „Gdyby została przyjęta, aborcjoniści mogli uśmiercać dzieci, jeżeli lekarze stwierdziliby, że dziecko i tak by nie przeżyło” – dodaje publicysta.

Co paradoksalne, jak dopełnia kontekstu Paweł Chmielewski, „można powiedzieć, że na tle znacznej części PiS Andrzej Duda i tak wykazał się „konserwatyzmem”: część działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego twierdzi, że wyrok Trybunału był błędem i należałoby przywrócić „kompromis” aborcyjny, który pozwalał swobodnie zabijać na przykład dzieci chore na zespół Downa. W 2023 roku to zresztą w podległym PiS resorcie zdrowia dotyczące uznania zagrożenia zdrowia psychicznego kobiety za przesłankę wystarczającą do zabicia dziecka, o czym wprost mówił ówczesny minister Adam Niedzielski”.

Jednak, jak stwierdza publicysta, „prawdziwy dramat” rozegrał się po wyborach parlamentarnych w 2023 roku, gdy „z udziałem lewicowej frakcji PiS” Sejm przyjął 29 listopada ustawę Koalicji 13 grudnia o finansowaniu in vitro z budżetu państwa.

„Wydawało się oczywiste, że Andrzej Duda – członek Kościoła katolickiego – nie podpisze tej ustawy. Jeszcze w 2015 roku krytykował Bronisława Komorowskiego za to, że on in vitro wsparł. Do prezydenta zresztą specjalny list wysłał arcybiskup Stanisław Gądecki, wówczas przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. W tekście metropolita Poznania bardzo jednoznacznie wyjaśnił, na czym polega zło metody in vitro. Przypomniał przede wszystkim o tym, że metoda ta jest nierozerwalnie związana z zabijaniem ludzi – w postaci niszczenia embrionów” – pisze Paweł Chmielewski, przypominając, że prezydent Andrzej Duda szokując wielu katolickich wyborców „ustawę po prostu podpisał”, obarczając kieszenie polskich podatników każdego kolejnego roku kwotą 500 milionów złotych.

„Za sprawą prezydenta Andrzeja Dudy każdego roku pieniądze z naszych podatków są przeznaczane na to, by w laboratoriach tworzyć embriony, a następnie część z nich zamrażać, co oznacza odwleczoną w czasie śmierć stworzonych w ten sposób istot ludzkich. Nie jestem w stanie stwierdzić, jakimi przesłankami kierował się w tej sprawie prezydent – praktykujący katolik, wezwany przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski do konkretnego działania, choćby do skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Zamiast postawić opór woli parlamentu, zdominowanego przez ludzi głęboko gardzących Polską, Kościołem i samym Panem Bogiem, Andrzej Duda na ustawę się zgodził. To jeden z największych dramatów ostatnich lat polskiej polityki.” – konstatuje red. Chmielewski.

Podsumowując dziesięcioletnią prezydencką kadencję Andrzeja Dudy, Paweł Chmielewski wyraził nadzieję, że prezydentura Karola Nawrockiego „będzie całkowicie wolna od mniejszych lub większych zdrad sprawy katolickiej”.

Na ile realna jest to nadzieja w kontekście kampanijnych słów Karola Nawrockiego o „niebezpieczeństwie wychylonych wahadeł aborcyjnych” czy też deklaracji, iż w przypadku ciąży z gwałtu decyzja o prawie do życia dziecka poczętego powinna należeć do kobiety, a on sam nie jest „jakimś głębokim przeciwnikiem” procedury i vitro i nie będzie jej „blokował” – czas pokaże.