Czytałem już wiele tego rodzaju publikacji – atmosfera grozy i sensacji przeplata się w nich zwykle z podawaniem czytelnikowi tyleż skandalicznych, co znanych tematów, stawianiu wielkich znaków zapytania, najchętniej przy Janie Pawle II. Jak jest tym razem, nie wiem – i wiedzieć nawet nie chcę; bo dla mnie interesująca jest raczej perspektywa, do której dążą tacy autorzy, a nie taktyka, jaką stosują, przecież znana.

W swojej rozmowie Artur Stempin i Artur Nowak rysują bardzo dychotomiczny obraz Kościoła katolickiego w Krakowie. Z jednej strony Marek Jędraszewski, postać nieledwie straszna, personifikacja zła, ciemności i grozy w Kościele w Polsce. Z drugiej – Grzegorz Ryś, człowiek światły, miły i sympatyczny, który może i ma swoje wady, ale przecież to jednak zupełnie inna jakość. Ten zabieg to swoiste captatio benevolentiae, czyli próba pozyskania przychylności, stosowana przez liberalny salon wobec określonej grupy duchownych od lat. Kardynał Grzegorz Ryś jest tak kokietowany już długo – i sam poniekąd na to pozwala, przecież stale pozwala drukować swoje refleksje w „Tygodniku Powszechnym”, krytykuje polityczną prawicę, włącza się w różnego rodzaju bardziej lewicowe narracje w takich kwestiach jak migracja. Tak czy inaczej, zabieg jest jasny: po fatalnych rządach Jędraszewskiego nadchodzi czas szansy.

Pytanie tylko, szansy na co? O tym mówi już tytuł: szansy na rozliczenie, przede wszystkim rozliczenie Karola Wojtyły. «Czy kard. Ryś powoła w Krakowie komisję ds. pedofilii? "Otwarcie akt uderzy w dziedzictwo Wojtyły"» - tak portal Gazeta.pl zatytułował rozmowę i taka jest też główna treść. Nowak i Stempin zastanawiają się, czy powstanie w Polsce komisja, która zajmie się wyjaśnianiem przypadków pedofilii klerykalnej. Nawiasem mówiąc, to niesamowite, z jakim uporem krytycy Kościoła mówią o „pedofilii” – choć doskonale wiadomo, że statystyki dotyczące wykorzystywania seksualnego wskazują na przewagę czynów tzw. efebofilskich, a więc popełnianych na młodych chłopakach na tle homoseksualnym. „Pedofilia”, przecież również występująca, ma jednak zupełnie inny wydźwięk, więc doskonale rozumiem przyczyny, dla których tylko o tym się mówi. Tak czy inaczej, Stempin i Nowak chcą takiej komisji – i sugerują, że kardynał Grzegorz Ryś mógłby zacząć działać w tym kierunku.

Komisja – i to jest kluczowe – powinna być ich zdaniem niezależna od Kościoła. Dopiero dzięki temu miałaby mieć zdolność do wyjaśnienia spraw. Artur Nowak w jednej z wypowiedzi jasno sugeruje, do czego ta niezależność mogłaby posłużyć. „Co prawda ze względu na PR [Kościół] nauczył się ostatnio mówić «przepraszam», ale to przecież nic nie kosztuje” – powiedział. A chodzi o to, żeby kosztowało – bo pieniądze to znakomity bat. Z racji na dawne podejście społeczne do problemu wykorzystywania seksualnego, ofiary tego procederu można znaleźć praktycznie w każdej diecezji. Biskupów można jednak traktować różnie – jednych ostrzej, innych łagodniej. Jeżeli biskup jest wyjątkowo koncyliacyjny wobec dominującej opcji liberalnej, otwarty, dialogowy, nie przeszkadza – to dlaczego miałoby się w niego uderzać? Komisja poza całkowitą kontrolą Kościoła, a za to pod nadzorem środowisk wyraziście antyklerykalnych, staje się prawdziwą Wunderwaffe do dyscyplinowania biskupów.

Tym więcej, gdyby miała zająć się Krakowem. Nowak i Stempin przypominają, że kardynał Ryś powołał własną komisję w Łodzi. Gdyby zrobił to samo w dawnej archidiecezji Wojtyły… Tu jest klucz. Liberalny salon ma wręcz nieogarnioną nadzieję na to, że uda się skompromitować Jana Pawła II. Takie zabiegi i próby trwają przecież od dawna, ale ciągle spalają na panewce. Tworzy się filmy, książki, podsycana jest atmosfera tajemnicy i sensacji – ale ostatecznie brakuje kamieni, którymi można byłoby zniszczyć pomnik papieża Polaka. Ogólnokrajowa komisja pod kontrolą liberałów albo chociaż analogiczna komisja krakowska mogłaby to zmienić – a przynajmniej stworzyć skuteczne wrażenie zmiany. Skompromitowanie Karola Wojtyły jest tymczasem strategicznym celem całej lewicy – sądzi się, że pozwoliłoby na taką zmianę mentalną wśród Polaków, która osłabiłaby polityczną prawicę i utorowałaby drogę do długotrwałej dominacji sił progresywnych.

Czy taka operacja się powiedzie, obaczymy. Od kardynała Grzegorza Rysia jako metropolity Krakowa zależy dziś naprawdę dużo – także w tym obszarze.