Tymczasem ks. rektor Lehner powiedział: „Oceniamy ludzi i towarzyszymy im jako całej osobie. To dlatego trudno mi powiedzieć: Nie, ktoś nie jest odpowiedni, ponieważ jest homoseksualistą albo ktoś jest odpowiedni, ponieważ jest homoseksualistą. Kiedy ktoś przychodzi do mnie, przedstawia się i mówi: Tak swoją drogą: jestem homoseksualistą, najpierw próbuję ocenić to w kontekście ogólnego profilu”. Ks. Lehner uważa on, że należy oceniać to, „jak teraźniejszy, jak aktualny jest ten problem”.

Decyzja o przyjęciu kandydata do seminarium i późniejszych święceń kapłańskich, to zdaniem ks. Lehnera kwestia „większej złożoności” i należy patrzeć, czy „ktoś ma zdrowe relacje z mężczyznami i kobietami” i czy „nie musi nieustannie zajmować się swoją orientacją seksualną”. W przypadku osób homoseksualnych według księdza rektora istotne jest to, czy można przyjąć „rozsądne założenie”, że takie „zdrowe relacje” będą trwały „przez całe życie”.

Tymczasem w Instrukcji dotyczącej kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi z 2005 r. Kongregacja Nauki Wiary stwierdza m.in., „że Kościół, głęboko szanując osoby, których dotyczy ten problem, nie może dopuszczać do seminarium ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną kulturę gejowską”.

Dalej Kongregacja zaznacza, że „osoby takie, w istocie znajdują się w sytuacji, która poważnie uniemożliwia im poprawną relację do mężczyzn i kobiet”. Co więcej: „Nie można w żaden sposób zignorować negatywnych konsekwencji mogących zrodzić się na skutek święceń osób o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych”. Instrukcja sugeruje też, że „inaczej natomiast należałoby traktować tendencje homoseksualne, które są jedynie wyrazem przejściowego problemu”, jak w przypadku procesu dojrzewania. Jednak w tym przypadku muszą one „być wyraźnie przezwyciężone przynajmniej trzy lata przed święceniami kapłańskimi”.

Jak zauważa Andreas Wailzer z „Life Site News”, ks. Lehner w wywiadzie nie mówi nic o tym, że kandydaci do seminarium „musieliby przezwyciężyć tendencje homoseksualne i żyć cnotliwie, by przyjąć sakrament święceń kapłańskich”. Ksiądz rektor jedynie mówi o „zdrowych relacjach” i „spójnej osobowości” kandydata. Jego uwagi są sprzeczne z wytycznymi Kongregacji Nauki Wiary.

Wytłumaczeniem, że w monachijskim seminarium dopuszcza się kandydatów o skłonnościach homoseksualnych może być też fakt, że podlega ono jurysdykcji Kardynała Reinharda Marxa, arcybiskupa Archidiecezji Monachium i Freising. Kard. Marx jest znany ze swojego, mówiąc delikatnie, liberalnego podejścia do nauczania Kościoła katolickiego.