Największą popularność Klementyna Suchanow zdobyła w 2020 roku, kiedy u boku Marty Lempart kierowała agresywnymi manifestacjami tzw. Strajku Kobiet. Po przejęciu władzy przez koalicję Donalda Tuska została ekspertem skompromitowanej komisji rządowej do badania rosyjskich wpływów, która nic nie ustalając, bez rozgłosu zakończyła swoją działalność. Teraz Suchanow przypomina o sobie, żaląc się w mediach społecznościowych, że ABW odmówiła jej dostępu do tajnych dokumentów.

- „ABW odmówiło mi dostępu do dokumentów tajnych, podając jako pretekst sprawę o plamy na mundurze policjanta spod TK prowadzonej przez mec. Bartosza Lewandowskiego z Ordo Iuris (rozprawa w czw. nie poczekali). Komisjo adiós. Odwołuję się do premiera Donalda Tuska, który mówił, że zło zostanie rozliczone”

- napisała na X.com.

Z tłumaczeniami pospieszył rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.

- „Nie ma żadnego cienia na ABW. Powody odmowy dostępu do informacji niejawnych są absolutnie formalne i znane zainteresowanej. ABW nie ma możliwości w takiej sytuacji wydania komukolwiek poświadczenia. Nie ma żadnych przeszkód w badaniu inwigilacji Strajku Kobiet - po to między innymi powstała ta komisja”

- stwierdził.

Do sprawy odniósł się były minister ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn.

- „ABW nie uległa naciskom i odmówiła poświadczenia Klementynie Suchanow. Dobra decyzja. Inaczej mielibyśmy do czynienia z poważnym skandalem i oczywistym zagrożeniem dla państwa”

- napisał.

- „Niestety wpis rzecznika Min. Koordynatora dowodzi, że służby wciąż są pod presją obecnego Rządu. W odpowiedzi na uwagę skompromitowanego dziennikarza Dobrzyński zapewnia, że można badać inwigilację Strajku Kobiet. To sygnał do radykałów stojących za obecnym rządem, ale i służb, które wciąż są poddawane obróbce, by wiedziały, że wrócił klimat sprzed lat i nie dotyka się pewnych środowisk. Wróciła kasta nietykalnych”

- dodał.