Jak dodał Sakiewicz, ma on jednak „sprostować w TVP Info, że Rozenek nie twierdził, iż zna adres Michała Rachonia i jego rodziny”.

Chodzi o proces, który miał miejsce po serii wydarzeń z 19 września br., „gdy na prowokacyjne oświadczenie Tuska Michał Rachoń zaczął mu zadawać pytania dotyczące działań Tuska jako premiera RP, został zaatakowany przez posła Andrzeja Rozenka” – podaje portal TVP Info.

Zajrzyjcie mu w twarz, jaki potwór. Ile masz mieszkań kupionych na wynajem chłopczyku, ile tych mieszkań, sześć czy siedem? A wiesz, że mamy adresy tych mieszkań” – grzmiał wtedy Rozenek do Rachonia.

Komentując ten incydent redaktor Sakiewicz stwierdził, że była to „próba zastraszenia”, a Rozenek niebawem zostanie zatrzymany, ponieważ jest to „niebezpieczny bandyta polityczny”. W efekcie Andrzej Rozenek pozwał Tomasza Sakiewicza w trybie wyborczym.

Wcześniej Tomasz Sakiewicz wyjaśniał, że jego słowa „miały charakter publicystyczny”. – Na antenie TVP info chciałem jedynie wyjaśnić, co oznaczają wypowiedzi Andrzeja Rozenka. Nie można tego rozumieć inaczej niż groźby wystosowane w kierunku Michała Rachonia – powiedział wtedy naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”.

Ostatecznie Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił wyrok w trybie wyborczym przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi, zezwalając mu nazywać Andrzeja Rozenka "politycznym bandytą" – czytamy.