Według dziennikarki „jest niejasne, czy i do jakiego stopnia ci księża będą mieli pozwolenie stosowania tradycyjnej formy sakramentów, w tym chrztu i małżeństwa, jak również, czy tradycyjne święcenia kapłańskie będą dopuszczone”. Także biskupi mieliby zakaz zarówno odprawiania, jak i autoryzowania tradycyjnej Mszy łacińskiej. Istniejące pozwolenia na odprawianie Mszy w „starym rycie” byłyby cofnięte.

Według „dobrze poinformowanych” źródeł nie jest znana dokładna data wprowadzenia tego dokumentu w życie. Jak pisze Emily Mangiaracina z „Life Site News”, jeśli Watykan wprowadzi zakaz, który jest „poważny, realny i potencjalnie bliski”, to wpłynie to na wielu wiernych, którzy odbiorą to jako „druzgocący cios”. Zwłaszcza wpłynie to na życie tych katolików, którzy zmienili miejsce zamieszkania, by być bliżej diecezji z tradycyjną Mszą łacińską.

Publicystka przypomina, że Benedykt XVI w motu proprio Summorum Pontificum podkreślił, że na sprawowanie Mszy łacińskiej nie potrzeba pozwolenia, gdyż nie została ona nigdy zniesiona. „To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe” – pisał Benedykt XVI w liście do biskupów z okazji publikacji Summorum Pontificum.

Kard. Raymond Burke po publikacji Traditionis custodes stwierdził, że nawet papież nie może lekceważyć tradycyjnej liturgii jako „ważnego wyrazu lex orandi”. Amerykański wykładowca i publicysta dr Peter Kwasniewski z kolei stwierdził, że księża powinni stawiać opór ograniczeniom w odprawianiu tradycyjnej Mszy łacińskiej, gdyż „ograniczanie jej, spychanie jej do getta i ostatecznie planowanie jej końca nie może mieć legalności”.

Jak powiedział dalej: „To prawo [ograniczające tradycyjną liturgię] nie jest prawem Kościoła, gdyż jak św. Tomasz [z Akwinu] mówi: prawo przeciwko dobru powszechnemu nie jest ważnym prawem”. Przytoczył też słowa św. Piusa V z bulli Quo primum, która „po wieczne czasy” upoważnia do odprawiania tradycyjnej Mszy łacińskiej. Jak twierdzi dr Kwasniewski, nie jest to „po prostu dokument dyscyplinarny”, ale „dotyczący kwestii wiary i zasad moralnych, a zatem niepodatny na to, by przyszły papież odłożył go na bok”.