Przewodniczący Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Katastrofy Smoleńskiej Antoni Macierewicz zaprezentował na antenie Telewizji Trwam część konkluzji z podstawowego raportu na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Marszałek senior opowiedział o serii wybuchów, do jakich doszło na pokładzie samolotu Tu-154. Podkreślił, że można było uniknąć tej katastrofy.

Pierwszy wybuch wedle raportu komisji miał nastąpić w czasie, gdy Tu-154 był na wysokości od sześćdziesięciu do stu metrów. Do drugiego miało dojść już w momencie, gdy maszyna była nad samą ziemią:

- „Drugi wybuch był już nad samą ziemią i o to chodziło, dlatego właśnie piloci byli wprowadzani w błąd, próbowano sprowadzić ich jak najniżej, jak najbliżej ziemi, żeby można było ukryć prawdziwe przyczyny tej tragedii, bo rozumiecie państwo, że gdyby do wybuchu doszło kilometr nad ziemią, to nikt by nie miał wątpliwości” – podkreślił były szef MON.

Polityk zwrócił uwagę, że wskutek działań m.in. ówczesnego premiera Donalda Tuska rozdzielono wizytę premiera i prezydenta w Smoleńsku. Doprowadzono do tego, że prezydent leciał na uroczystości nieprzygotowanym samolotem i miał lądować na nieprzygotowanym lotnisku, które nie zostało wcześniej sprawdzone przez polskie służby.

Antoni Macierewicz zarzuca też Donaldowi Tuskowi, że oddał śledztwo stronie rosyjskiej, przez co do dziś nie odzyskaliśmy wraku samolotu, dostępu do czarnych skrzynek oraz części głównych materiałów dowodowych.

Kolejny wymieniony przez polityka błąd ówczesnej władzy to oddanie samolotu do naprawy w Rosji przed wizytą polskiej delegacji.

Antoni Macierewicz podkreśla, że tej katastrofy można było uniknąć.

kak/radiomaryja.pl