- Pan zmartwychwstał. I nie chodzi tu tylko o to, że dokonało się Jego powstanie z martwych. On jest zmartwychwstały raz na zawsze i działa jako zmartwychwstały - mówił podczas Odpustu Emaus w parafii Najświętszego Salwatora w Krakowie-Zwierzyńcu abp Marek Jędraszewski.

Metropolita krakowski w homilii, odnosząc się do słów uczniów zdążających do Eamus: „A myśmy się spodziewali" stwierdził, że właściwie nie mieli prawa spodziewać się czegoś innego, bo Chrystus trzykrotnie zapowiadał swą mękę i zmartwychwstanie. Pierwszy raz, kiedy Piotr zaprzeczając temu, usłyszał „Zejdź mi z oczu szatanie", drugi raz po przemienieniu na górze Tabor i trzeci w pobliżu Jerozolimy.

- A gdy się wreszcie to stało, gdy Chrystus został zdradzony (...) i kiedy zawisł na krzyżu na wzgórzu Golgoty i ostatecznie oddał swego ducha w ręce Ojca, a potem został pogrzebany, uczniowie zapamiętali tylko to jedno: będzie umęczony, przyjdzie śmierć i wszystko to, co zwykle następuje, gdy człowiek już umrze - Jego ciało zostanie pochowane. Zostało im zatem to wielkie rozczarowanie i gorycz wyrażona w słowach: „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela". Jakby zapomnieli, że te słowa o zmartwychwstaniu trzykrotnie wypowiedziane przez Chrystusa były jakby umocnione cudem wskrzeszenia Łazarza kilka dni po jego śmierci.

Arcybiskup podkreślił także, że owi uczniowie z Emaus wiedzieli od kobiet, że ciała Chrystusa nie ma w grobie i że wszystko wskazuje na to, że powstał z martwych, ale to wzbudzało w nich przerażenie.

- Jednakże Pan zmartwychwstał. I nie chodzi tu tylko o to, że dokonało się Jego powstanie z martwych. On jest zmartwychwstały raz na zawsze i działa jako zmartwychwstały, a działając tak, nie zostawia swoich uczniów samych z ich zwątpieniem, z ich rozczarowaniem, z ich goryczą. Jest ciągle zatroskamy o nich, o ich zbawienie i dlatego dołącza do nich jako jeden z wędrowców i zaczyna im tłumaczyć Pisma. (...) A potem ta wieczorna uczta w Emaus i to wszystko co kazało im przypomnieć sobie jak wyglądała ostatnia wieczerza tuż przed męką i wtedy rozpoznali Zmartwychwstałego. I od razu, już inni, wracają do Jerozolimy. Nie rozczarowani, nie pełni wewnętrznej goryczy, ale radośni, bo Pan zmartwychwstał.

Metropolita podkreślił, że ta prawda o zmartwychwstaniu głoszona jest przez Kościół od Zesłania Ducha Świętego aż po dzień dzisiejszy. Arcybiskup odwołał się także do pierwszej w historii Kościoła katechezy, którą tuż po Zesłaniu wygłosił św. Piotr, a po której trzy tysiące osób przyjęło chrzest w imię Pana Jezusa.

- Ta katecheza Kościoła trwa. O Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Trwa na przekór ludzkim zwątpieniom, niekiedy rozpaczy wobec przerażenia jak szybko przemija życie, i jak staje się ono w tym przemijaniu jednym wielkim absurdem. I na przekór temu Kościół głosi całemu światu: Pan, którego Żydzi ukrzyżowali zmartwychwstał, żyje i swoim zmartwychwstaniem nadaje zupełnie nowy sens naszemu przemijaniu, naszemu życiu, wskazując to, do czego ostatecznie dążymy, stworzeni przecież na Boży obraz i na Boże podobieństwo, a zatem od samego początku przeznaczeni do życia wiecznego.

Na zakończenie arcybiskup wspomniał o zadaniu, jakie przed nami, chrześcijanami doświadczającymi Zmartwychwstałego w sakramentach Kościoła, stoi.

- Nasze zadanie jako uczniów Chrystusa (...) to pozwalać swoim życiem, pewnym określonym stylem myślenia i postępowania, aby inni ujrzeli Chrystusa jako zwycięzcę, jako Tego, który jest źródłem naszej radości, nadziei i pokoju.

dam/diecezja.pl