W programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” Anna Grodzka komentowała publikację tygodnika „W sieci”, w której zarzucono jej, że zmieniła płeć tylko po to, by wejść do polityki. Co więcej, autor tekstu zasugerował, że transseksualizm Grodzkiej jest niczym innym, jak tylko polityczną kreacją.

Monika Olejnik dała więc posłance wolną przestrzeń i cenny czas antenowy do pastwienia się nad tygodnikiem Karnowskich. Grodzka zaczęła od stwierdzenia, że nigdy nie widziała czegoś tak „nieprofesjonalnego i moralnie paskudnego”. W jej opinii, artykuł z „W sieci” pełen jest „kłamstw i insynuacji”.

„Autor powinien wiedzieć, że od 33 lat mam diagnozę transseksualności. A kobietą czuję się od zawsze” - podkreśliła rozmówczyni Moniki Olejnik na antenie TVN24. Odpowiedziała również na zarzut wysunięty na podstawie faktu, że mieszka z heteroseksualną kobietą, tłumacząc, że transseksualizm nie determinuje orientacji seksualnej, a tej Grodzka nigdy nie ujawniała publicznie.

Na sugestię tygodnika „W sieci” jakoby jej partnerką miała być Lalka Podobińska, Grodzka odpowiedziała, że to kłamstwo. Mieszka w bliźniaku, którego drugą część zamieszkują właśnie państwo Podobińscy. Ona sama zaś prowadzi „samotne gospodarstwo”, z nikim nie jest w intymnym związku. Zapewniła ponadto, że przeszła korektę płci.

Na koniec programu, zapewne dla uzyskania większej oglądalności, Olejnik zaproponowała Grodzkiej, by ta podarła tygodnik „W sieci”. Posłanka, upewniwszy się, że gazeta nie będzie potrzebna dziennikarska, poszarpała ją na drobne kawałki, zapewniając, że robi to z wielką przyjemnością. „Dziękuję za tę radość” - skomentowała.

MaR/TVN24