Marta Brzezińska-Waleszczyk: Papież Franciszek podkreślił ostatnio, że chrześcijanin nie może być antysemitą. Niby Ojciec Święty nie powiedział nic nowego, jednak jego wypowiedź wywołała niemałe kontrowersje. To znaczy, że antysemityzm pośród chrześcijan jest w jakiś sposób tolerowany pod maską judeosceptycyzmu?

Ks. Robert Skrzypczak: Antysemityzm to nie jest to samo, co judeosceptycyzm. Można mieć wątpliwości, co do jakości nauczania niektórych rabinów czy sposobu interpretowania Objawienia w łonie judaizmu. Tym bardziej, że judaizm nie jest religią jednorodną, ma bardzo dużo prądów, kręgów. Historia Kościoła jest także historią polemiki i wielu dyskusji toczonych między chrześcijanami a żydami jeśli chodzi o interpretację Pisma Świętego i figury Mesjasza, logiki historii zbawienia, odczytywania sensu stworzenia. Przede wszystkich chodziło o Ewangelię jako spełnienie się wszystkich obietnic Boga, działającego w historii, które zostały zapisane w księdze Starego Testamentu. Takie spory toczyli między sobą m.in. Justyn i Żyd Tryfon.

Czym więc konkretnie jest antysemityzm i dlaczego chrześcijanin nie może być antysemitą?

Antysemityzm jest uprzedzeniem, obsesją, wyrazem nienawiści do drugiego człowieka ze względu na przynależność rasową. W tym sensie chrześcijanin nie może być antysemitą. Nie może negatywnie nastawiać się do drugiego człowieka ze względu na to, kim on jest czy skąd pochodzi. Taka historia została już zapisana w Piśmie Świętym na kartach, opisujących tragedię Kaina i Abla. Brat zamordował brata. To słowo opisuje narodziny nienawiści i agresji w sercu człowieka, jako konsekwencji grzechu, będącego odcięciem się od źródła życia, źródła Miłości, jakim jest Bóg. Grzech Kaina wychodzi z założenia, że mój ojciec jest lepszy od twojego ojca. Mój naród, ojczyzna jest bardziej wartościowa niż twój naród i ojczyzna. To jest grzech, absurd. Dlatego chrześcijanin, który jest wyzwolony w Chrystusie od grzechu, doświadcza wyzwolenia, mocy Boga, która jest potężniejsza od grzechu wpisanego w ludzki odruch czy w ludzką psychikę, uczuciowość. Nie może więc jednocześnie popierać grzechu, dążyć do niego. Antysemityzm jest grzechem.

Dlaczego jeszcze chrześcijanin nie może być antysemitą? Prócz tego, że antysemityzm to grzech to przecież chrześcijaństwo ma swoje korzenie w judaizmie, wiele z niego czerpie.

Takie postawienie sprawy ma nie tylko pomagać chrześcijaninowi w wolności od negatywnego nastawienia się do narodu żydowskiego, ale też pomaga znaleźć wspólne korzenie. Już papież Pius XII mówił, że „wszyscy jesteśmy duchowymi semitami” w takim sensie, że wszyscy należymy do tej samej historii zbawienia. Żydzi i chrześcijanie, wszyscy jesteśmy podmiotami tej samej historii zbawienia, którą prowadzi Bóg. Jesteśmy na linii kontynuacji: Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba – Bóg Mojżesza – Bóg Tory jest tym samym Bogiem, który posłał Jezusa Chrystusa. Jest tak samo Bogiem świętego Józefa, świętego Piotra i świętego Pawła, jak i Faustyny Kowalskiej oraz Jana Pawła II. Zresztą papież Jan Paweł II postawił bardzo mocny akcent na ten element chrześcijańskiego przesłania. Jezus Chrystus nie odciął się od tradycji ojców, od tego, co było treścią wiary żydów. Przyszedł, aby ją wypełnić. Jest Mesjaszem, który spełnia wszystkie obietnice Boga, jest ostatecznym Słowem Boga, odpowiedzią Boga na życie człowieka. Więcej – Zbawicielem, objawił się jako Syn Boży. Oczywiście, wiele kategorii nie mieściło się w głowach ludziom, którzy byli przyzwyczajeni do wyznawania wiary w Boga Jedynego, „Adonai Elohenu, Adonai Ehad”, „Bóg jest naszym Panem, Bogiem Jedynym”. Trudno było im przyjąć, że Bóg ma Syna. Żydzi, wyznawcy Boga Jedynego bali się popadnięcia w politeizm, odstąpienia od wiary w Jedynego Pana. Potrzeba było Ducha Świętego, także wielu lat, czasami wieków, aby mentalnie oswajać się, zbliżać do zaskakującego, całkowicie oryginalnego, nieliczącego się z ludzkimi kategoriami działania Pana Boga.

Co jeszcze łączy chrześcijaństwo z judaizmem?

Czerpiemy z tego samego korzenia, używamy tej samej Biblii, nasza chrześcijańska liturgia, eucharystia, modlitwa brewiarzowa czy nawet słowa modlitwy „Ojcze Nasz” wyłoniły się z żydowskiej tradycji liturgicznej. Wystarczy zajrzeć do pamiętników Edyty Stein, która jest świętą Kościoła katolickiego. Męczennicą, która opisywała tradycje żydowskie swojej rodziny, liturgiczne święta żydowskie takie jak Pesach, Sukkot, Szabat, Jom Kippur i sposób ich obchodzenia. To bardzo pomaga w uzmysłowieniu sobie i zrozumieniu, że nasze święta chrześcijańskie sięgają korzeniami świąt żydowskich, żydowskiego kalendarza liturgicznego i tradycji. Wiele zawdzięczamy teologom, którzy poświęcili całe swoje życie na badanie korzeni liturgii, anafor, homilii, paschalnych korzeni liturgii chrześcijańskiej, a którzy bardzo przyczynili się dla odnowy liturgicznej i teologicznej, jakie przyniósł Sobór Watykański II. Warto zwrócić na to uwagę, aby uzmysłowić sobie, w jak ważnym momencie chrześcijaństwa jesteśmy. Chrześcijaństwa, które powraca do swoich korzeni i odkrywa wspólnotę przynależności do tego samego Boga i tej samej treści Objawienia. My wierzymy, że chrześcijaństwo jest dopełnieniem wiary Izraela. Wierzymy, że Jezus Chrystus, którego uznajemy jako Mesjasza i Zbawiciela na końcu czasu objawi się także naszym starszym braciom w wierze, żydom. Wypełni ich serca i pocieszy ich.

W niedzielę w Oświęcimiu odbyło się niezwykłe spotkanie przedstawicieli judaizmu oraz Kościoła katolickiego, których w tym niezwykłym miejscu martyrologii, zarówno Żydów jak i Polaków zgromadził... koncert skomponowany przez Kiko Argüello, założyciela Drogi Neokatechumenalnej.

To było niezwykłe wydarzenie. Powiedziałbym nawet, że charyzmatyczne. A także pewien znak od Boga. Uczestniczyliśmy w wydarzeniu nie tylko artystycznym, ale także liturgicznym, mając przed oczami scenerię baraków obozu w Brzezince. Cała liturgia odbyła się twarzą ku bramie wjazdowej do obozu Birkenau, na przedłużeniu toru kolejowego, którym były dowożone ofiary Holocaustu. Nie tylko Żydzi, także Polacy, Romowie, przedstawiciele wielu innych nacji. Wystarczy przypomnieć sobie lata '90, kiedy toczyły się wielkie spory o obecność sióstr karmelitanek czy obecność krzyża w pobliżu obozu Auschwitz-Birkenau. Jak wielką rzeczą w tym kontekście jest to, co zdarzyło się w ubiegłą niedzielę!

Kto uczestniczył w tym niezwykłym spotkaniu?

W naszym spotkaniu uczestniczyło około 12 tys. ludzi, wśród nich około 80 rabinów, przybyłych z całego świata: z Jerozolimy, Galilei, Stanów Zjednoczonych, różnych miast Europy. Byli także przedstawiciele judaizmu polskiego, m.in. rabin z Wrocławia, z Katowic. Byli kardynałowie Kościoła katolickiego: kard. Schönborn, kard. Cordes, kard. Dziwisz, kard. Nycz, metropolita Palermo. Wśród gości byli także przedstawiciele polskiego episkopatu, wielu biskupów zagranicznych, nawet z Peru. Byli przedstawiciele wielu narodów świata. Całe to wydarzenie miało kontekst liturgiczny, było pewną formą modlitwy, wsłuchiwania się w Słowo Boga. Temu artystyczno-liturgicznemu wydarzeniu przewodził ks. kard. Dziwisz. W Auschwitz-Birkenau obecny był wreszcie Kiko Argüello, inicjator Drogi Neokatechumenalnej, od którego rozpoczęła się cała historia ewangelizacji, a która przyjęła formę Drogi Neokatechumenalnej. Było bardzo wielu wędrownych, którzy bez pieniędzy, zabezpieczenia materialnego głoszą Ewangelię na całym świecie, rodzin misyjnych, rodzin posyłanych także przez papieża ad gentes, to znaczy do rozpoczynania na nowo doświadczenia Kościoła w miejscach, gdzie tego Kościoła już nie ma. Było wielu prezbiterów i seminarzystów seminariów Redeptoris Mater, seminariów misyjnych. To wszystko należy do owoców Drogi. Było ok. 190 artystów, którzy wykonali „Cierpienie niewinnych” - pięcioczęściową symfonię skomponowaną przez Kiko Argüello.

Jakie znaczenie, symbolikę miała ta symfonia?

Symfonia w ramach tego wydarzenia artystyczno-liturgicznego pełniła rolę homilii. Nastąpiła po liturgii Słowa, po odczytaniu fragmentu z Księgi Ezechiela, po odśpiewaniu Ewangelii o spotkaniu Maryi z Symeonem w Świątyni Jerozolimskiej. Podczas tego spotkania Symeon prorokował Maryi, że Jezus stanie się znakiem sprzeciwu dla świata, a jej duszę przeniknie miecz. Miało to spełnić się w momencie, kiedy Chrystus umrze na Golgocie. Miecz cierpienia, gniewu, złości ludzkiej, naruszonej sprawiedliwości świata jako pewna zapłata za podłość, nienawiść, wszelkie krzywdy zadane innym ludziom spadła na Chrystusa. On przyjął na siebie ten miecz dobrowolnie w postaci męki krzyżowej. A jak powiadali Ojcowie Kościoła, miecz, który spadł na Chrystusa, przeniknął także Maryję, która towarzyszyła Jezusowi na krzyżu. Przeszedł przez jej kobiecą, macierzyńską wrażliwość, przeszył jej serce.

Ksiądz uczestniczył w niedzielnym spotkaniu w Auschwitz. Co Księdza szczególnie poruszyło?

Bardzo wzruszającym doświadczeniem było słuchanie świadectw rabinów, m.in. rabina Rosena, który wyjaśniał kontekst tego wydarzenia. Mówił do pozostałych rabinów, że będziemy świadkami pewnego wydarzenia chrześcijańskiego, które odkrywa przed nami ogromną miłość chrześcijan wobec żydów. Była przepiękna modlitwa, wykonana przez głównego kantora synagogi jerozolimskiej. Proklamowano także modlitwę Jana Pawła II o błogosławieństwo Boże dla żydów i pojednanie między żydami a chrześcijanami. Wszystko to miało bardzo pocieszający wymiar. Widziałem twarze rabinów żydowskich, które były bardzo pocieszone. Oni klaskali, byli bardzo uradowani, zadowoleni. Zresztą, dzień później spotkali się w centrum dokumentacji w Auschwitz z Kiko Argüello. Zaproponowali nawet podobne spotkanie Kiko z chrześcijanami z Galilei.

Takie spotkania, jak to w Auschwitz wpływają na jakość dialogu Kościoła katolickiego z judaizmem?

Z całą pewnością, tylko że trudno jest coś takiego zaplanować przy stoliku. To nie jest efekt jakiejś strategii, którą aplikuje się w dialog chrześcijańsko-żydowski. To jest efekt ewangelizacji, głoszenia na nowo Jezusa Chrystusa, który jest miłością Boga dla każdego człowieka, przede wszystkim dla narodu wybranego. Rabin Rosen przywołał pewne zdarzenie z tradycji żydowskiej o tym, kto jest prawdziwym przyjacielem. Przyjacielem jest ten, kto potrafi zrozumieć cierpienie, które drugi człowiek nosi w swoim sercu. Rabin zastosował te słowa do niedzielnego spotkania. To było bardzo mocne przeżycie.

Jaki jest stosunek żydów do neokatechumenatu?

Żydzi rozpoznają w dziele ewangelizacji, jakim jest Droga Neokatechumenalna, w dziele Boga, do którego zostali zaproszeni Kiko Argüello i Carmen Hernandez, ogromną dawkę miłości. Sam rabin Rosen wspominał to, co ze strony Kościoła zrobił dla żydów Jan XXIII a później Jan Paweł II. Dlatego w tych gestach, jak i w neokatechumenacie, żydzi widzą ogromną dawkę miłości, jaką otrzymują od Kościoła katolickiego, jako coś, co stanowi pewien antybiotyk, lekarstwo na wszelkie grzechy, których dopuścili się także chrześcijanie, katolicy w stosunku do żydów, wobec całego ogromu resentymentu, uprzedzenia, niechęci, pochodzącej nie z wiary w Jezusa Chrystusa, ale z rasizmu, z nacjonalizmu, wywołanej poprzez demona nienawiści, który chce skłócić ludzi, chce żeby się nienawidzili z różnych powodów. A Chrystus jest pojednaniem, miłością, przebaczeniem.

Czyli to niedzielne spotkanie wykracza poza zaplanowany program dialogu chrześcijan z żydami, jest czymś ponad?

Myślę, że takiego wydarzenia, jakie miało miejsce w niedzielę w Auschwitz nie da się zadekretować ani przewidzieć, jako punktu strategicznego w dialogu katolików z żydami. Jest to pewien prezent Boga, objawienie się hojności, wspaniałomyślności Boga w Jezusie Chrystusie, który przychodzi, aby przygarnąć do serca braci, którzy się pokłócili ze sobą. Nawet rabin Rosen przywołał przy tej okazji obraz pojednania się Jakuba z Ezawem za potokiem Jabbok. To miało być interpretacją tego, co wydarzyło się w niedzielę w Auschwitz. 

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk 

Relacja TV Trwam z niedzielnego spotkania (w calości!) poniżej: