Merz na początku tygodnia był z wizytą w stolicy Brandenburgii – Poczdamie.

W trakcie konferencji usłyszał pytanie o twarde stanowisko ministra spraw wewnętrznych Alexandra Dobrindta w sprawie migrantów i kontroli na granicach, a także wzrostu popularności Alternatywy dla Niemiec.

„Ale oczywiście nadal mamy ten problem w krajobrazie miejskim i dlatego minister spraw wewnętrznych pracuje obecnie nad umożliwieniem i przeprowadzeniem repatriacji na bardzo dużą skalę” – odpowiedział Merz.

Wywołało to polityczny skandal. Politycy lewicowych Zielonych zażądali natychmiast od Merza przeprosin za „rasistowskie, dyskryminujące, krzywdzące i nieprzyzwoite” uwagi pod adresem osób dotkniętych rasizmem i wykluczeniem.

„Jeśli kanclerz Niemiec na podstawie obrazu miasta wnioskuje o konieczności dalszych deportacji, to wysyła fatalny sygnał” – powiedział szef Zielonych Felix Banaszak.

W obronie Merza stanął jednak premier Saksonii Michael Kretschmer. „Gazety są pełne doniesień o aktach przemocy. Ze strony ludzi, o których potem dowiadujemy się, że w rzeczywistości podlegają obowiązkowi opuszczenia kraju” – powiedział.

Dodał, że należy dopilnować „przestrzegania naszych norm i wartości”.

„Kanclerz wypowiedział się na temat zmiany kursu w polityce migracyjnej nowego rządu – nawiasem mówiąc, mówił o tym jako przewodniczący partii, co też wyraźnie zaznaczył” – wyjaśnił słowa Merza rzecznik federalnego rządu Stefan Kornelius.