Artur Górski: Wynik głosowania nie zaskakuje. Niemniej w normalnym kraju, gdy wszystkie partie opozycji krytykują zgodnie dramatycznie zły rząd, to później wspólnie głosują za jego odwołaniem. Tutaj tak nie było, gdyż partie lewicy wstrzymały się, nie chcąc wzmocnienia PiS i naszych rządów. Zapewne liczą, że już niebawem rząd PO-PSL stanie się ich zakładnikiem i będzie musiał dopuścić lewicę do owoców władzy. Czekają na zbiorowe dopuszczenie do koryta.

Posłowie są przedstawicielami narodu i powinni głosować zgodnie z interesem państwa i dobrem wspólnym obywateli. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że dziś w interesie państwa i Polaków jest jak najszybsze odsunięcie od władzy tego szkodnego rządu. Posłowie lewicy to nie są ślepcy. Dokładnie wiedzą, że Tusk kłamał, kłamie i będzie kłamał. Ale bardzo często to są ludzie bez zasad, interesowni, zapewne od dawna uwikłani w ciche interesiki z ludźmi władzy.

Manewry PSL-u wokół odwołania szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza to próba wizerunkowego odcięcia się od "afery taśmowej", która skompromitowała ten rząd. Był to także polityczny protest przeciwko nasłaniu funkcjonariuszy CBA do biura posła PSL Jana Burego. Posłowie tej partii odbierają to jako próbę szantażu ze strony premiera Tuska i zdyscyplinowania koalicjanta. Taka gra premiera może spowodować odwrotny efekt.

Ludzie chcą odwołania tego rządu, podpisują petycje do posłów, ale prawicowa opozycja jest bezsilna. Z drugiej strony rząd jest całkowicie niehonorowy. Zamiast podać się do dymisji wobec tylu zarzutów rząd trwa, a premier w żywe oczy kpi z ludzi. Brakuje w naszej konstytucji możliwości odwołania rządu w drodze referendum obywatelskiego. A teraz niestety obywatele są na łasce układu sejmowego.

Artur Górski

Rozm. MaR