Za pośrednictwem poczty elektronicznej zwrócili się do mnie pod koniec 2014 r. mieszkańcy Warszawy, zaniepokojeni zmianami w rozporządzeniu Ministra Finansów z dnia 9 grudnia 2014 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie stawek, szczegółowego sposobu i trybu udzielania i rozliczania dotacji przedmiotowych do posiłków sprzedawanych w barach mlecznych, które wejdzie w życie 1 stycznia 2015 r.

Uważają, że zmiany w rozporządzeniu i załączniku do rozporządzenia zawierającym listę dotowanych produktów doprowadzą do kulinarnej degradacji barów mlecznych, a w konsekwencji do ich likwidacji, co może być świadomym działaniem rządu PO, który jest nieczuły na ludzką biedę.

Należy przypomnieć, że bary mleczne wpisują się w polską tradycję i do tej pory były w niej mocno zakorzenione. Pierwszy bar mleczny, czyli jadłodajnię serwującą dania jarskie na bazie mleka, jajek i mąki, otworzył w Warszawie w roku 1896 Stanisław Dłużewski (hodowca bydła mlecznego, rolnik i ziemianin). Bar nazywał się "Mleczarnia Nadświdrzańska" i znajdował się przy ulicy Nowy Świat. Po 1918 roku idea barów mlecznych rozprzestniła się na cały kraj.

W następnych latach kryzysu popularność "mleczaków" wzrosła jeszcze bardziej. W okresie PRL nastąpił szczególnie intensywny rozwój tego typu placówek wobec powszechnego zubożenia społeczeństwa. Większość z nich należała do Spółdzielni Spożywców "Społem". Po 1989 r. wiele barów padło, ale znaczna ich część utrzymała się dzięki dotacjom z budżetu państwa (obecnie ok. 20 mln. zł rocznie). Bary mleczne są także wspierane przez niektóre miasta, które zapewniają np. preferencyjne stawki czynszu za wynajmowany lokal.

Dzięki tej pomocy możliwe jest znaczące zmniejszenie cen i umożliwienie zjedzenia posiłku przez niezamożnych klientów, emerytów i rencistów, biedniejszych studentów, ale też tych klientów, którzy chcą posilić się zdrowymi, tradycyjnymi, smacznymi daniami - jak pisze jeden z interneutów - "przyrządzanymi z sercem przez panie o długim doświadczeniu pracy w lokalu".

Obecnie w Śródmieściu funkcjonuje 19 barów mlecznych, 5 na Woli, po 4 na Ochocie i Mokotowie, po 3 na Bielanach, Żoliborzu i Pradze Północ, pojedyńcze w pozostałych dzielnicach. Choć niektóre wystrojem przypominają PRL, goście podkreślają, że pomieszczenia choć schludne (przeważnie w zaułkach ulic i podwórkach domów, liczące po kilka stolików), są czyste, obsługa miła, a za domowy obiad z dwóch dań można zapłacić od kilku do kilkanastu zł. Jednak wkrótce to może się zmienić.

Jak piszą do mnie mieszkańcy: "Prosimy o pilną interwencję w celu zmiany rozporządzenia Ministra Finansów zmieniającego zasady przyznawania
dotacji dla barów mlecznych. Faktycznym celem rozporządzenia jest likwidacja tych dotacji. Warunkiem ich pozostawienia jest serwowanie nie smacznego jedzenia bez przypraw (z wyjątkiem soli), pierogów bez skwarków itp. To działanie uderza w biednych ludzi którzy stołują się w barach mlecznych." Bowiem przepisy będą przestrzegane bardzo restrykcyjnie. Dotację można będzie stracić za natkę pietruszki w zupie (korzeń pietruszki jest dofinansowany, natka już nie).

Wraz z mieszkańcami o uratowanie barów mlecznych apeluje Karol Okrasa, najzdolniejszy kucharz swojego pokolenia, odkrywca polskiej kuchni regionalnej: "Bary mleczne to coś więcej niż spadek po PRL. W większości spotkać można tam polską kuchnię domową na bardzo wysokim poziomie. Nie powinniśmy pozwolić na ich likwidację."
Sprawą zajęły się też media piszące w alarmującym tonie. „Ludzie przestaną więc chodzić do barów mlecznych, które upadną, bo jedzenie w nich będzie ohydne lub też bary mleczne zrezygnują z dotacji, by zachować klientów, ale wtedy będą pewnie musiały podnieść ceny. Jedno i drugie rozwiązanie łączy jedno: państwo jak zwykle zaoszczędzi na najbardziej potrzebujących” – czytamy na fakt.pl.

W związku z powyższym zaraz po Nowym Roku skieruję do Ministra Finansów interpelację poselską w tej sprawie, w której postawię m.in. następujące pytania:

1. Czy prawdą jest, że sięgnięcie przez kucharza w barze mlecznym po produkt (np. inne przyprawy poza solą, które nadają smak) nie zamieszczony w załączniku do rozporządzenia lub wytworzenie dania mięsnego (np. skwarek, bez których nie da się smacznie zjeść pierogów, kotleta mielonego czy ozorka) spowoduje utratę dotacji budżetowej dla takiego baru mlecznego?

2. Czy nie obawia się Pan Minister, czego obawiają się mieszkańcy Warszawy, że restrykcyjna polityka MF doprowadzi do degradacji kulinarnej barów mlecznych, a w konsekwencji do utraty klientów i konieczności zamknięcia ich przez właścicieli z wielką stratą dla uboższych mieszkańców stolicy?

3. Czy MF rozważa zmianę rozporządzenia i załącznika biorąc pod uwagę opinie właścicieli barów mlecznych i ich klientów?

4. Czy prawdą jest, że Rządowe Centrum Legislacji w notatce z 1 grudnia 2014 r. pisało, że zaproponowana zmiana dotycząca sposobu rozliczania dotacji budzi wątpliwości natury prawnej, bo może naruszać zasady równoprawności i zaufania obywateli do państwa?

5. Ministrstwo Finansów zapowiada kolejną zmianę systemową zasad dofinansowania barów mlecznych. Kiedy należy spodziewać się takiej zmiany i na czym ta zmiana będzie polegała? Ile barów mlecznych dotrwa do tej kolejnej zmiany?

Miejmy nadzieję, że "mleczaki" przetrwają i tę prawną zawieruchę i Ministra Finansów, który chce robić oszczędności na ludziach najuboższych, którym - zdaniem rządu - dzieje się za dobrze.

Artur Górski
Poseł na Sejm RP