Chodzi o felieton Cezarego Michalskiego z „Krytyki Politycznej”, w którym zawarł on skandaliczne sformułowanie dotyczące Rybińskiego. „Gdyby pismo usunęło artykuł, poniżej wklejam tekst jako dowód (dostęp 6 marca, 14:30)”- pisze ekonomista i cytuje:


„Jeśli Rybiński rzeczywiście jest dla współczesnego kapitalizmu reprezentatywny (a patrząc wam w oczy nie potrafię skłamać, że na pewno nie jest), wówczas będę musiał powrócić do dziecięcych fascynacji grupą Baader-Meinhof, tyle że pierwszym i na razie jedynym bankierem, którego zamknę w samochodowym bagażniku będzie właśnie Rybiński. Przynosi on bowiem wstyd nie tylko kapitalizmowi (z natury nieco bezwstydnemu), nie tylko kaście ekonomistów i bankierów (jak wyżej), ale właściwie całemu ludzkiemu gatunkowi, do którego ja także należę, więc za Rybińskiego, chcąc nie chcąc, też muszę się wstydzić. Dobry wywód. Ale w starożytnym polis Rybiński w najlepszym wypadku zostałby wygnany, a w najgorszym zabity. Nikt by się z takim dziadem nie bawił w degradację do niewolnika”.


„Najpierw środowiska Krytyki politycznej zapraszają lewicowe bojówki niemieckie do Polski żeby wszczynały awantury, a teraz na łamach pisma formułuje się groźby zamknięcia w bagażniku i aluzje pozbawienia życia” - pisze Rybiński. „I to wszystko za publiczne pieniądze, bo rząd finansuje Krytykę polityczną. Czy to są właśnie nowe standardy demokracji, o których marzą środowiska Krytyki politycznej, jak ktoś ma inne poglądy to do bagażnika, albo czapa. Szkoda że redaktor Michalski nie fascynował się w młodości Pszczółką Mają, byłby lepszym człowiekiem”- dodaje wykładowca SGH.

 

Ł.A/Dziennik Krzysztofa Rybińskiego/wPolityce.pl