Na początku pandemii koronawirusa, która swoje źródło ma w Chinach, wielu zadawało sobie pytanie, czy jest na świecie państwo, które może na kryzysie coś zyskać. Pytania te pojawiały się często w kontekście oskarżeń o sztuczne rozpowszechnienie wirusa SARS-CoV-2 przez Chiny. Teraz okazuje się, że kiedy Europa pogrążona jest w gospodarczym kryzysie, gospodarka Chin ma się dobrze. Temat podjął w rozmowie z portalem forsal.pl dr hab. Paweł Pasierbiak, kierownik Katedry Gospodarki Światowej i Integracji Europejskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

Początek rozprzestrzeniania się pandemii koronawirusa, kiedy centrum zakażeń pozostawały Chiny, wzbudził wśród europejskich producentów przekonanie, że należy zmodyfikować łańcuchy produkcyjne, aby móc zaopatrywać się w komponenty w Europie, a nie w Chinach. Jak jednak przekonuje dr Pasierbiak, zmodyfikowanie łańcuchów produkcyjnych nie sprawi, że Chiny staną się wielkim przegranym recesji.

Podobnie do Europy, Azja została mocno dotknięta przez pandemię i zbiorczo na całym kontynencie mamy w tym roku do czynienia z ujemnym wzrostem PKB. Wynika to m.in. ze słabego popytu zewnętrznego. Jednak nie w każdej dziedzinie.

- „Ogólny eksport spadł, ale w niektórych krajach, po pewnym czasie, zwiększył się w przypadku wybranych produktów, np. medycznych. Mam tu na myśli Chiny i dostawy maseczek, respiratorów etc. Również wybrani producenci z Malezji skorzystali na wzroście światowego popytu na towary z grupy produktów medycznych. Pandemia przyspieszyła digitalizację, dzięki czemu wytwórcy produktów elektronicznych – jak Tajwan, Korea Południowa czy Wietnam – zwiększali swój eksport” – zauważa ekspert.

Chiny znalazły się w niewielkiej grupie państw, które zgodnie z prognozami, osiągną dodatnie tempo wzrostu PKB w 2020 roku. W następnym roku natomiast w Państwie Środka, podobnie jak w Wietnamie czy Tajwanie, przewiduje się gospodarcze odbicie.

- „Jeśli popatrzeć na dane, które obrazują wychodzenie z kryzysu gospodarczego, to Chiny już w II kwartale odnotowały wzrost PKB o 3,5 proc. W III kwartale było to 4,9 proc. Zwiększył się popyt zewnętrzny na produkty chińskie, a także konsumpcja wewnętrzna, jako efekt pakietów stymulacyjnych. W tym kraju sytuacja nie wygląda źle, jeśli chodzi o podstawowe wskaźniki” – wyjaśnia rozmówca Forsal.pl.

Mimo pandemii koronawirusa, Chiny pozostają aktywne w rejonie Azji Południowo-Wschodniej i Australii, gdzie konkurują o wpływy z Japonią. Wygląda więc na to, że państwo, w którym światowy kryzys się rozpoczął, na tym kryzysie straci najmniej.

kak/Forsal.pl