Na linii Praga – Moskwa zrobiło się gorąco już kilka dni temu, kiedy pojawiła się informacja o wydaleniu z Czech 18 rosyjskich dyplomatów. Jak się jednak okazuje, to nie był koniec napięć pomiędzy Czechami a Rosją.

Minister spraw zagranicznych Czech Jakub Kulhánek ogłosił właśnie wydalenie z tego kraju 60 pracowników ambasady Rosji.

Jak uzasadnił szef tamtejszego MSZ, „liczba dyplomatów w rosyjskiej ambasadzie musi odpowiadać liczbie przedstawicieli Czech w Moskwie”, a pracownicy rosyjskiej placówki dyplomatycznej mają czas na opuszczenie Pragi do 11 maja.

Wcześniej czeskie władze zdecydowały się na wydalenie 18. rosyjskich dyplomatów. Była to odpowiedź na podejrzenia, że rosyjskie służby miały związek z wybuchem w składzie amunicji w 2014 roku. Miało w tym brać udział 6 oficerów GRU.

Składy w okolicy Zilna są własnością państwa, jednak wynajmują je prywatne podmioty. Do eksplozji doszło w magazynach wynajmowanych przez firmę Imex Group. Już kilka miesięcy po wybuchu ówczesny premier Czech Andrej Babisz przekonywał, że do eksplozji nie doszło przez przypadek. Śledztwo wszczęła prokuratura.

Kreml konsekwentnie zaprzecza tym oskarżeniom i zapowiada podejęcie wobec Czechów kolejnych działań odwetowych.

 

mp/rp.pl/idnes/dorzeczy.pl/fronda.pl