W ostatnich kampaniach politycy nieustannie mówili o zmianie. Problem w tym, że żaden szerszy program reform nie jest dziś możliwy z powodu niedowładu instytucji publicznych - piszą Marcin Kędzierski i Bartłomiej Radziejewski z jagielonski24.pl

Jednocześnie wchodzimy w czas podwójnego przesilenia: geopolitycznego i gospodarczego. Pierwsze wynika z kształtowania się nowego ładu globalnego, w którym nikt nie może być pewny dotychczasowej pozycji na arenie międzynarodowej. Natomiast drugie spowodowane jest wyczerpywaniem się dotychczasowego modelu rozwoju Polski, opartego o kapitał zagraniczny, w tym fundusze europejskie.

Wkraczamy w ten niespokojny czas dramatycznie nieprzygotowani.

Dzisiejsza sytuacja Polski przypomina losy Rzeczpospolitej w XVIII wieku, rozdzieranej przez partykularyzmy, pozbawionej silnej władzy, niezdolnej do konkurowania z rosnącymi w siłę mocarstwami ościennymi.

Niezależnie od wyniku wyborów (piszemy ten tekst w ich przededniu), nowy rząd stanie przed koniecznością odpowiedzi na fundamentalne pytania o cele Polski AD 2015 i niemniej ważne pytania o sposoby ich realizacji. Uważamy, że nasz kraj stoi dziś przed czterema wielkimi wyzwaniami.

Pierwszym z nich jest konieczność budowy państwa, istniejącego nie tylko teoretycznie, ale zdolnego do rzeczywistego definiowania i realizacji interesu publicznego.

Dziś premier nie jest w stanie skutecznie zarządzać pracą ministrów, a szefowie resortów − pracą podległych im urzędników. III Rzeczpospolita jest więc niczym organizm pozbawiony głowy.

Dlatego niezbędne jest stworzenie centrum rządu z prawdziwego zdarzenia, „mózgu państwa” odpowiedzialnego za całościowe planowanie, wdrażanie, koordynację oraz ewaluację polityk sektorowych. Bez tego żadna partia nie będzie zdolna do wprowadzenia w życie reform, które zapowiadała w kampanii. Centrum rządu to jednak tylko wierzchołek góry lodowej: budowa podmiotowego państwa wymaga głębokiej reformy i odzyskania kontroli nad administracją publiczną, a także gruntownych zmian w organizacji władz ustawodawczej i sądowniczej. Warto przy tym dodać, że podmiotowe państwo jest także warunkiem sine qua non sprawnej polityki europejskiej, która jest dziś jednocześnie polityką wewnętrzną, jak i zagraniczną.

Drugim wyzwaniem jest bezpieczeństwo, które staje się szczególnie ważne w niespokojnych czasach. Musi być ono dziś postrzegane na dwóch poziomach – militarnym i energetycznym. Słabość w każdym z powyższych obszarów zagraża suwerenności Polski. Dlatego priorytetem dla każdego rządu, który obejmie władzę w wyniku wyborów 25 października, powinna być budowa silnej armii, niezależnej od wsparcia sojuszników. Ponadto, rząd musi niezwłocznie zająć się sektorem energetycznym. Od kilku lat rozmawiamy o kopalniach, łupkach, gazociągach, elektrowniach atomowych. W obliczu wyzwań związanych z pakietem energetyczno-klimatycznym i agresywną polityką Rosji nie ma już czasu na dalsze debatowanie. W wyniku zaniedbań infrastrukturalnych, w tym dotyczących cyberbezpieczeństwa, polskie sieci elektroenergetyczne stają się coraz bardziej podatne na ataki wrogich aktorów. O blackoutach związanych z upałami nie wspominając. Dlatego nadszedł czas decyzji, co dotyczy także problemu polskiego górnictwa.

Trzecim fundamentalnym wyzwaniem jest wydobycie polskiej gospodarki z tzw. pułapki średniego dochodu. Aby z niej wyjść, musimy przejść rewolucję innowacyjną. Zmiana taka wymaga skoordynowanej reformy polityki edukacyjnej, badawczo-rozwojowej i gospodarczej.

Mając na uwadze, że w następnej unijnej perspektywie finansowej Polska prawdopodobnie nie będzie mogła liczyć na wsparcie, pozostało nam około 5 lat na wykorzystanie szansy, jaką dają fundusze strukturalne.

To w tej kadencji może się rozstrzygnąć, czy w najbliższych latach Polska pójdzie drogą Grecji i Hiszpanii, czy też Finlandii i Austrii.

Ostatnim z kluczowych wyzwań jest zapaść demograficzna. Jeśli obecne tendencje się utrzymają, Polsce za 30 lat grozi bycie najstarszym społeczeństwem w Europie. Bez wprowadzenia szybkich zmian w obszarze polityki rodzinnej i repatriacyjnej musimy liczyć się z poważnym ryzykiem destabilizacji polskiej gospodarki, a nawet - degradacji na arenie międzynarodowej. W tym kontekście niezbędne jest również szybkie wypracowanie polityki imigracyjnej, która dziś jest tylko zbiorem pobożnych życzeń.

Bez stawienia czoła powyższym wyzwaniom,  tak polska polityka, jak i debata publiczna - pozostaną na jałowym biegu.  

Źródło: http://jagiellonski24.pl