Podpisana i zaprezentowana wczoraj oficjalnie umowa nowej koalicji rządowej w Niemczech z udziałem socjaldemokratów z SPD, liberałów z FPD i Zielonych, przewiduje przeforsowanie projektu przekształcenia obecnej Unii Europejskiej w „federalne państwo europejskie”. Czy nowopowstały niemiecki rząd spełni obawy wielu i pogrzebie tradycję Europy suwerennych ojczyzn?

„W nadchodzących latach w Niemczech będzie się działo (…) Rdzeniem tego przełomu jest polityka klimatyczna, która ma zaprowadzić Niemcy do neutralności klimatycznej i to w okresie jednego pokolenia. Nie trzeba wskazywać, że chodzi tu o gigantyczne zadanie przecinające wszystkie obszary. Przełom ingeruje w całą gospodarkę i politykę przemysłową, dotyka polityki socjalnej, praw gospodarowania przestrzennego i polityki społecznej" - czytamy na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung. 

Przyszły rząd federalny wzywa do stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. Po drodze chce zmienić traktaty UE - co w Brukseli jest powszechnie uważane za niemożliwe - i wprowadzić europejską ordynację wyborczą z ponadnarodowymi listami i wiążącym systemem najlepszych kandydatów” – analizuje postulaty programowe nowej koalicji rządzącej w Niemczech tygodnik „Spiegel”.

„Sueddeutsche Zeitung” zwraca z kolei uwagę, że w koalicyjnym dokumencie programowym, nie wymieniając co prawda nazwy Węgier czy Polski, wzywa się Komisję Europejską do bardziej konsekwentnego i szybszego korzystania z istniejących instrumentów praworządności.

Zdaniem komentatora Sueddeutsche Zeitung najważniejszym zadaniem dla nowej niemieckiej koalicji będzie uporanie się z kwestią pandemii koronawirusa.

„Nie będzie przełomu bez zabezpieczenia ludności. Nie będzie pieniędzy na gigantyczne inwestycje, jeśli miliardy euro będą tonąć w kolejnych falach pandemii, a przedsiębiorcy będą wisieć na państwowej kroplówce. Nie będzie zaufania obywateli w cokolwiek, gdy fale infekcji będą decydować o tym, jak wygląda codzienne życie. Ta koalicja jest nie tylko pierwszą tego typu w Niemczech. Jest też pierwszą, która zaczyna pracę w tak niebezpiecznym kryzysie i od pierwszego dnia będzie musiała zapracować na zaufanie, konfrontowana z brutalnym liczbami zachorowań jako wskaźnikiem skuteczności. Taryfy ulgowej na sto pierwszych dni rządu nie będzie" - czytamy.

Należy też powiedzieć sobie szczerze, że obecna koalicja sił socjaldemokratycznych, liberalnych i zielonych nie wróży niczego dobrego również w kluczowych kwestiach światopoglądowym, również na forum europejskim.

 

ren/PAP