Po czwartkowym szczycie Rady Europejskiej premier Donald Tusk ogłosił „sukces” w sprawie systemu ETS2. Szef rządu mówił o „kamieniu z serca” przekonując, że udało się uzyskać zapis o rewizji ETS2.

- „ETS2 byłby bardzo niekorzystny dla polskich użytkowników. Cieszę się, że udało się nam wpisać rewizję tego projektu, czyli zablokowanie wejścia tego rozwiązania w 2027 r.”

- oświadczył.

Przekonywał, że polskiemu rządowi udało się skłonić do swojej perspektywy kraje nordyckie i bałtyckie.

- „Mamy prawo do dumy, bo ten polski punkt widzenia staje się coraz bardziej powszechny”

- mówił.

Tyle z narracji szefa rządu. Jak wygląda natomiast rzeczywistość? Na zapis konkluzji uwagę zwrócił w mediach społecznościowych Jacek Saryusz-Wolski.

- „Rada Europejska odnotowuje, że Komisja zamierza przyjąć środki, które mają ułatwić wejście w życie systemu ETS2, i zwraca się do Komisji o przedstawienie zmienionych ram wdrożenia systemu ETS2, łącznie z wszystkimi odnośnymi aspektami”

- czytamy w dokumencie.