Izrael chce upokorzyć Polskę na arenie międzynarodowej formułując pod adresem naszego narodu i państwa kłamstwa, w których obarcza nas odpowiedzialnością za Holokaust. Nikt już nie ma złudzeń, że chodzi o pieniądze, ale nie tylko. Coraz częściej izraelska agenda wpisuje się w narrację Władimira Putina dotyczącą genezy i przebiegu II wojny światowej. Sowietyzacja pamięci o Holokauście jest ceną, jaką Tel Awiw płaci za dobre relacje z Moskwą. Zanim jednak Izrael definitywnie zdecyduje się na krok ku fałszowaniu historii ramię w ramię z Kremlem, powinien sobie to sobie jeszcze raz przemyśleć, gdyż atak na Polaków może mieć dla tego bliskowschodniego państwa naprawdę przykre konsekwencje.

Izrael może próbować podać Putinowi Polskę na tacy tak, jak Herod - po ponętnym tańcu Salome - podał Herodiadzie na tacy głowę Jana Chrzciciela. Kreml posiada bowiem w swoich zasobach wiele rzeczy, obok których Izrael nie może przejść obojętnie. Tel Awiwowi zależy chociażby na neutralności Rosji w obliczu zwalczania przez niego irańskich wpływów w Syrii i podejmowania zabiegów mających na celu doprowadzenie do upadku „reżimu ajatollahów”. Żydzi zrobią naprawdę wiele, aby Rosja nie sprzedała Teheranowi systemu rakietowego typu ziemia - powietrze S-300 czy S-400 oraz aby w razie ataku na Iran, nie przekazywała mu danych ze znajdujących się w Syrii systemów S-300 i S-400, które mogłyby pomóc mu je odeprzeć. Tel Awiw chciałby również pozyskać sojusznika przy roszczeniach majątkowych wysuwanych przez siebie wspólnie z amerykańskimi organizacjami żydowskimi pod adresem Polski. Jeżeli bowiem obok Waszyngtonu (Ustawa 447), uzyskałby na tym polu wyraźne wsparcie Moskwy, to Polska zostałaby wyraźnie przyparta do muru. Temu wszystkiemu może właśnie służyć reaktywacja stalinowskiej, antypolskiej propagandy, w której przedstawia się Polaków jako faszystów, którzy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Tym razem jednak mogą pojawić się również oskarżenia o współudział lub współodpowiedzialność Polaków za Holokaust.

O tym, że nie powinniśmy wykluczyć najgorszego scenariusza, świadczy fakt, iż sowiecka wizja historii staje się powoli integralną częścią żydowskiej pamięci o Holokauście i izraelskiej religii obywatelskiej. W dniu 23 stycznia 2020 r. w związku z 75. rocznicą wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, w muzeum Yad Vashem w Jerozolimie, odbyło się Piąte Światowe Forum Holokaustu. Wydarzenie to zorganizowane zostało przez Europejski Kongres Żydowski, na którego czele stoi człowiek Putina - Wiaczesław Mosze Kantor. Współorganizatorami tego wydarzenia były władze Izraela - izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych na czele z Israelem Katzem, Instytut Yad Vashem oraz Biuro Prezydenta Izraela Reuwena Riwlina, który objął uroczystości swoim patronatem. To właśnie w ich ramach, prezydent Rosji odsłonił w Jerozolimie pomnik ofiar oblężenia Leningradu oraz wygłosił w Instytucie Yad Vashem swoje przemówienie.

Jeden z dziennikarzy izraelskiej gazety „Haaretz” Ofer Aderet uznał wówczas, iż „decyzję o wyrażeniu zgody na przemówienie Putina, przy odmowie zabrania głosu przez Dudę, można postrzegać jako stanięcie Yad Vashem i izraelskiego rządu po stronie Putina”.

Wiele wskazuje na to, iż władze Izraela postanowiły stanąć po stronie Moskwy już w połowie 2019 r. Warto bowiem wskazać na zastanawiającą koincydencję czasową pomiędzy odmową sprzedaży Iranowi przez Putina systemu S-400 a zaproszeniem prezydenta Rosji do Izraela na uroczystości alternatywne w stosunku do odbywających się w Polsce obchodów wyzwolenia Auschwitz. Otóż w dniu 30 maja 2019 r. Bloomberg podał informację, iż Rosja odmówiła Iranowi sprzedaży systemu S-400. W dwa tygodnie później, 13 czerwca 2019 r. prezydent Reuven Rivlin był gościem honorowym na przyjęciu zorganizowanym przez ambasadę Rosji w Izraelu z okazji Dnia Rosji. To właśnie wówczas Rivlin zaprosił Putina do Jerozolimy na świętowanie 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz przez Armię Czerwoną.

W swoim przemówieniu prezydent Izraela powiedział: „Dziś obchodzimy Dzień Rosji, jednego z najbliższych sojuszników i największych przyjaciół Izraela. Wiemy, że Federacja Rosyjska i jej przywódcy są zaangażowani w bezpieczeństwo Izraela i doceniamy wsparcie Rosji oraz zaangażowanie prezydenta Putina w zapewnienie powrotu naszego zaginionego żołnierza Zacharii Baumela”. Prezydent Izraela podkreślił również, że Rosja i Izrael razem „zwalczają terroryzm i siły, które zagrażają stabilności naszego regionu i świata. Rosja wie, co oznacza stawienie czoła zagrożeniom i jakie są koszty ich pokonania. Wasz kraj zapłacił wysoką cenę za walkę i pokonanie nazistów. Aby zapewnić nam wszystkim lepszą przyszłość ta ofiara nigdy nie może zostać zapomniana”.

Odmowa sprzedaży systemów S-400 Iranowi ze strony Kremla w maju 2019 r. oraz zaproponowanie ich sprzedaży we wrześniu 2019 r. Arabii Saudyjskiej, a więc najważniejszemu sojusznikowi Izraela na Bliskim Wschodzie przeciwko Teheranowi, świadczy o całkowitym przeorientowaniu polityki rosyjskiej w tym regionie na przestrzeni ostatniego roku. Możemy się tylko domyślać, co w zamian za to Rosja uzyskała bądź jeszcze uzyska od Izraela. Żadna z presumpcji na pewno nie napawa optymizmem. Należy jednak pamiętać, że dziesięć lat temu było podobnie. Otóż w 2009 r. Izrael namówił prezydenta Obamę do wycofania się z tarczy antyrakietowej w Polsce, podając ją Putinowi na tacy. Była to pierwsza zdrada, jakiej dopuścił się Izrael względem Polski.

Ultimatum

Jeżeli Izrael i amerykańskie organizacje żydowskie nie wycofają się z wysuwania w stosunku do Polski bezprawnych roszczeń majątkowych i dalej będą wspierały i legitymizowały kłamliwą propagandę Kremla, to Izrael nie tylko błyskawicznie straci w Unii Europejskiej swojego adwokata, którym dotychczas byliśmy, ale również utraci finalnie poparcie całej Grupy Wyszehradzkiej. Ponadto polski rząd będzie poruszał na forum Unii Europejskiej i Organizacji Narodów Zjednoczonych kwestię palestyńską, a więc roszczenia Palestyńczyków o zwrot - pozostawionego przez nich w 1948 r. na terenie obecnego Izraela - mienia, które zostało przez to państwo bezprawnie przejęte. Restytucja tego mienia może zostać wpisana do stałej agendy polityki zagranicznej polskiego państwa, a w przyszłości – być może - Unii Europejskiej. Polska będzie jednak zabiegać dla Palestyńczyków nie o ekwiwalent wartości pozostawionego przez nich majątku, ale zwrot w naturze wszystkich nieruchomości pozajmowanych przez Żydów po powstaniu państwa Izrael.

Palestyńczycy organizują u siebie „Marsze Powrotu”, podczas których domagają się zwrotu zagrabionego im przez Izrael mienia. Początkowo ich starania wspierały państwa arabskie, ale Izrael znalazł rozwiązanie tego problemu i wysunął w stosunku do nich kontrroszczenia, wskazując, że w 1948 r. wyjechało z tych państw około 850 tys. Żydów, w związku z czym albo będą milczeć w kwestii palestyńskich roszczeń albo będą musiały zwrócić pieniądze za pozostawione na ich terytorium przez Żydów mienie. Nie ważne, że Izrael sam zachęcał Żydów w krajach arabskich do ich opuszczenia i pomagał im w przyjeździe do „Erec Jisrael”. Obecnie obowiązująca narracja izraelska względem państw arabskich brzmi: „Wy rezygnujecie z wspomagania palestyńskich roszczeń i nie występujecie w imieniu palestyńskich uchodźców, a my rezygnujemy z roszczeń o mienie pozostawione przez żydowskich uchodźców i emigrantów”.

My również możemy powiedzieć do Izraela: „Zrezygnujcie raz na zawsze z wysuwania w stosunku do Polski bezpodstawnych i bezprawnych roszczeń w imieniu obywateli RP pochodzenia żydowskiego, a my nie będziemy popierać na forum Unii Europejskiej i ONZ roszczeń palestyńskich!”.

Jeżeli powyższe zabiegi okażą się nie skuteczne, to Polska może zacząć blokować na forum Unii Europejskiej i ONZ uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela. Polski rząd i polscy duchowni, którzy wciąż mają spore wpływy w świecie katolickim, mogliby również zacząć promować na świecie ideę odebrania Żydom Jerozolimy i oddania jej pod zarząd Organizacji Narodów Zjednoczonych, jako Wolnego Miasta Jerozolimy, gdzie wyznawcy wszystkich monoteistycznych religii i wszystkich zamieszkujących ją narodów, mieliby zapewnioną wolność sumienia i wyznania oraz możliwość wzrastania w swojej tradycji narodowej. Z podobną inicjatywą wyszedł w 2019 r. papież Franciszek i król Maroka Mohammed VI.  Zresztą dla tej idei z łatwością można byłoby znaleźć sojuszników pośród amerykańskiej i europejskiej lewicy.

Oto, co możemy jeszcze zrobić:

  • Wnikliwa kontrola skarbowa działających na rynku polskim firm z izraelskim kapitałem.
  • Wycofanie się z wszelkiej współpracy z Izraelem w sektorze zbrojeniowym, zaawansowanych technologii, itd.
  • Podjęcie zabiegów mających na celu zwiększenie przez Unię Europejską ceł na towary pochodzące z Izraela, zwłaszcza z terenów zajętych przez to państwo po 1967 r.
  • Wprowadzenie wiz dla Izraelczyków.
  • Odebranie oficerom Szin-Betu przywileju posiadania w Polsce broni palnej.
  • Wsparcie zabiegów Międzynarodowego Trybunału Karnego o ukaranie zbrodni dokonanych przez izraelską armię na Palestyńczykach.
  • Stworzenie filmów dokumentalnych i fabularnych pokazujących zaangażowanie Żydów w komunizm i stalinowskie zbrodnie oraz ukazujących skalę polonofobii i chrystianofobii części społeczności żydowskiej, w tym rasistowskie prawo, które dyskryminuje w Izraelu chrześcijan (m.in. dotyczące małżeństw pomiędzy Żydami
    a chrześcijanami).
  • Zażądanie od Izraela zwrotu - uzyskanych przez niego od Niemiec - odszkodowań za majątek polskich Żydów, które z racji tego, że byli oni obywatelami II RP, należą się Polsce, a nie państwu, które powstało po II wojnie światowej.
  • Podniesienie kwestii hipokryzji Żydów – m.in. braku wysuwania przez Izrael roszczeń majątkowych względem Rosji.
  • Sprzedaż broni (m.in. rakiet) regionalnym wrogom Izraela.

To tylko czubek góry lodowej tego, co Polska może zafundować Izraelowi, jeśli to bliskowschodnie państwo dalej będzie eskalować konflikt, nie wchodząc z nami na drogę pojednania. Jeżeli Żydzi z Izraela rozumieją tylko argument siły, to jeśli Polska zostanie do tego zmuszona, to właśnie takie argumenty mogą zostać przez nas użyte. Izraelska elita polityczna, militarna i biznesowa powinna sobie wreszcie uświadomić, iż przez swoją nieroztropną i agresywną politykę względem Polski, Izrael może stracić znacznie więcej, niż mógłby zyskać.

Kajetan Jeziernicki