Maciej Wolski z Łodzi wygrywa ciągnący się od szesnastu lat proces. Do tej pory jednak nie doczekał się zadośćuczynienia. Łódzki przedsiębiorca twierdzi, że padł ofiarą nieuczciwego komornika, Andrzeja Ritmanna.

Wolski prowadził dobrze prosperujący skład celny. W pewnym momencie okazało się, że towar, który składował u niego klient, musi zostać zajęty przez komornika ze względu na długi firmy. Teoretycznie nie był to problem Pana Macieja, w praktyce, towar musiał być gdzieś składowany. Poszkodowany ustalił z komornikiem, który zajął towar, że będzie on dalej składowany w magazynach Pana Macieja, jednak płacił będzie za przechowywanie komornik, który towar przejął. W czym problem?

"Nie dostawałem wynagrodzenia od komornika. Kiedy prosiłem go o zapłatę uspokajał mnie, że pieniądze na pewno dostanę"- wspomina pan Maciej w rozmowie z "Faktem". Mimo zapewnień Ritmanna, nie otrzymał zapłaty, dlatego też w 2002 roku wystąpił do komornika o zwolnienie z umowy dozoru. Przez brak wynagrodzenia firma Wolskiego popadła w długi i nie była w stanie nadal funkcjonować. W listopadzie tego samego roku udało się co prawda rozwiązać umowę, jednak wynagrodzenia rzędu 450 tysięcy złotych (ponad rok przechowywania zajętych towarów), przedsiębiorca nie zobaczył do tej pory...

O wypłatę wynagrodzenia Wolski walczył przez trzy lata. Zwracał się do kancelarii komorniczej oraz pisał zażalenia do zwierzchnika nieuczciwego komornika. Ten, w piśmie z 2005 roku, uznał, że wniosek przedsiębiorcy nie zasługuje na uwzględnienie, gdyż pan Maciej nie wykazał rzeczywiście poniesionych kosztów dozoru.

W 2005 roku łodzianin wygrał sprawę, w związku z czym przyznano mu 350 tysięcy złotych. Czy sprawa jest zakończona? Nie. Pan Maciej do tej pory nie otrzymał z tej kwoty choćby złamanego grosza. 

Dwa lata temu, po kilku kolejnych latach procesu, sąd przyznał przedsiębiorcy 1,2 mln złotych odszkodowania. Problem w tym, że firma pana Macieja została zrujnowana przez niewypłacalność komornika. Wolski musiał zamknąć firmę, a jego pełna strata już wówczas wynosiła 3,5 mln złotych.

Właściciel upadłego składu celnego zaskarżył wyrok, a w tym roku wygrał sprawę. Przyznane mu odszkodowanie wynosi... 440 tysięcy złotych.

"Gdyby nie komornik prowadziłbym skład celny do tej pory, odłożył pieniądze na emeryturę i zapewnił przyszłość dzieciom i mojej rodzinie. A tak, straciłem magazyny, a niedługo mogę stracić też dom i wylądować na ulicy"-mówi pan Maciej. Ani komornik, Andrzej Ritmann, ani Izba Komornicza w Łodzi, nie chcą komentować tej sprawy. 

yenn/Fakt.pl, Fronda.pl