Niemcy to idealny przykład upadku cywilizacji zachodniej. W kraju, w którym rządzi „Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna”, więcej uwagi niż zabijaniu dzieci poczętych, poświęca się ratowaniu… kurczaków.

Organizacje i partie ekologiczne są wstrząśnięte – w niemieckim rolnictwie, podobnie jak w innych krajach, produkcja mięsa drobiowego oraz jaj wiąże się z zabijaniem męskich piskląt. Oburzenie społeczne jest tak ogromne, że sprawą zajął się rząd kanclerz Angeli Merkel.

Julia Klöckner, „chadecka” polityk CDU, opowiada się za zakończeniem „masowego zabijania” kurczaków tak szybko, jak to tylko możliwe. Działania hodowców oceniła jako „etycznie nieakceptowalne”. Już teraz obiecała, że jej partia będzie działać w tym kierunku, aby zakończyć ów proceder. Dodała jednak, że póki co zabijanie pisklaków będzie legalne tak długo, jak długo nie zostaną wprowadzone specjalne metody regulacji płci kurcząt.

Jej wystąpienie mocno skrytykowała SPD twierdząc, że resort rolnictwa już dawno powinien się zająć tą sprawą.

Tymczasem w tych samych Niemczech każdego dnia mordowanych jest około 300 dzieci nienarodzonych, zupełnie legalnie. Co robi niemiecki rząd? Dalej liberalizuje przepisy w sprawie abocji. Quo vadis, Europo?!

dam/pch24.pl,Fronda.pl