Nigdy nie spotkałem pedofila w sutannie. Być może wynika to z faktu, że zbyt często nawiewałem z lekcji religii, które za moich czasów odbywały się w salkach katechetycznych.

Ba, nigdy nie spotkałem księdza homoseksualisty, a znam naprawdę wielu księży. Owszem, spotkałem duchownych, którzy mają dzieci, baby, chleją wódę i generalnie kochają mamonę. Ale bezeceństw nie spotkałem. Nie oznacza to, że ich w Kościele nie ma. Są.

Dlatego w całym tym jojczeniu biskupów (nie wszystkich rzecz jasna) na temat pedofilii, kombinowaniu, jak tu wyjść z afery suchą nogą, brakuje mi postawy ich Szefa, który jak trzeba było, pognał handlarzy ze świątyni, powywracał im stoły, porozrzucał pieniądze i ukręcił bat, żeby mu sprawniej poszło.

Jak jest gangrena, to się ją tnie. I tyle. A nie jojczy, czy wywraca ślepia. Jak to zrobić? Ależ prosto. Cytuję in extenso.

"Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie".

Mocne? Owszem. Ale za to jakie trzeźwiące.

Maciej Eckardt