
Dr Jerzy Targalski: Czego władza zwyczajnie nie może
W internecie wciąż natykam się na cudowne recepty jak zreformować ustrój Polski. Radzą ludzie, którzy nigdy nie kierowali żadną organizacją i uważają, że dobre chęci są wystarczającą siłą napędową przemian.
Klasyczna rada sprowadza się do propozycji drastycznej redukcji biurokracji na wszystkich szczeblach, obniżki podatków i ucisku fiskalnego, którym poddawani są zwykli drobni przedsiębiorcy, odpowiedzialność karna i finansowa dla urzędników publicznych, uproszczenie prawa skarbowego, uniezależnienie prokuratury od polityków.
Są to rozwiązania oczywiste, o których każdy wie, ale istnieje jeszcze rzeczywistość.
System partyjny ma pewne plusy, ale także poważne minusy. Partia nie może istnieć bez aparatu, który trzeba wyżywić. Przywódca, który nie dba o aparat, zostanie szybko wyeliminowany. A ustawić aparat można tylko dzięki stanowiskom w administracji. Usunięcie na znaczną skalę poprzedników wiązałoby się z dużymi konfliktami, a więc spadkiem w sondażach, pozostaje więc przy każdej kadencji dodawanie nowych stanowisk. Obniżka podatków spowodowałaby braki w kasie na utrzymanie biurokracji, zamówienia publiczne dla spółek finansujących lub związanych z partią i świadczenia socjalne, a więc znów spadek w sondażach. Uproszczenie prawa skarbowego obniżyłoby dochody, a odpowiedzialność urzędników zakończyłaby się sabotażem z ich strony. Władza opiera się przecież na urzędnikach. Uniezależnienie prokuratury mogłoby spowodować powstanie niekontrolowanej władzy. Rząd mogą sparaliżować wielkie koncerny, więc musi się z nimi liczyć, a drobnych może żyłować.
Są siły, których władza nie może sobie zantagonizować. Taki stan trwa dopóki nie ma sytuacji rewolucyjnej, gdyż tylko ona pozwala na radykalne zmiany.
Jerzy Targalski
Podobne artykuły

Michałowski: To obrzydliwe i ohydne, że wychowaliśmy sobie kolejne pokolenie Senyszynów, Urbanów, Frasyniuków, Bolków i innych Wałęsów
