[…] Rewolucja obyczajowa zwyciężyła na Zachodzie, ponieważ ci, którzy mogli i powinni podjąć debatę, nie odważyli się tego zrobić. Tomasz Terlikowski zachęca nas dzisiaj do powtórzenia tej strategii, bo inaczej rozwścieczymy adwersarzy! Swoją drogą – ciekawe, dlaczego elity Zachodu bez walki uległy rewolucjonistom? Jednym z głównych argumentów rewolucjonistów była obłuda konserwatystów. Rewolucjoniści twierdzili, że konserwatyści pięknie mówią o zasadach moralnych, ale nie żyją według nich. Niestety, często mieli rację” – pisze Mariusz Dzierżawski w najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy”.

W tekście zatytułowanym „Jak przegrać wojnę cywilizacji” prezes Fundacji Pro – Prawo do Życia nie zgadza się z tezami Tomasza Terlikowskiego, którego zdaniem polscy politycy powinni dostosować się do standardów zachodnich i prowadzić „spójną i realistyczną politykę”. Zdaniem Dzierżawskiego, owocem takiej właśnie polityki jest legalizacja rozwodów, aborcji czy zezwalanie na deprawowanie dzieci w szkołach. Jak podkreśla:

Zachodni prawicowcy, wprowadzając niemoralne prawa, argumentowali, że gdyby zrobiła to lewica, efekty byłyby jeszcze gorsze. Oczywiście lewicowcy, dochodząc do władzy, niemoralne prawa jeszcze pogarszali. Prawicowcy, wracając do władzy, w imię spójności i realizmu, destrukcyjnych zmian lewicowców nawet nie próbowali korygować”.

Zaznacza jednocześnie, że uleganie strachowi przed „rozwścieczeniem” przeciwnika to najkrótsza droga do klęski. Dodaje, że na Zachodzie ugłaskiwanie rewolucjonistów doprowadziło do eskalacji ich żądań.

Polska natomiast, twierdzi prezes Fundacji Pro – Prawo do życia – jest obecnie w dużo gorszej sytuacji niż Zachód 60 lat temu, co nie znaczy że trzeba dostosować się do wymagań przeciwników.

Naszym obowiązkiem jest bronić tych, którzy sami bronić się nie mogą, nawet jeśli oznacza to dla nas dyskomfort czy prześladowania”

- pisze Dzierżawski.

dam/"Do Rzeczy",Fronda.pl